No co no co. Jak to się mówi we Małopolszcze: jo tyż nimom. Gorzej że i wierny Marantz po latach służby dostał objawów niejako motoryzacyjnych - odpowiednik strzelania w gaźnik, z tym że u niego strzały idą w lewą kolumnę. Zostanę w końcu odcięty od świata i ciemny... W przenośni oczywiście.