Oj, jakby ktoś chciałby u mnie poplądrować, to musiałby zorganizować niezłą redundancję. Już w tej chwili wzorem najlepszych doświadczeń z czasów najazdów Wikingów, a potem Tatarów udało mi się rozłożyć dobytek w 3-4 punktach miasta, oczywiście przestrzegając wymaganej odległości nie mniejszej niż 3-4 km.