Autor Wątek: Odcinek nr 14 czyli Dziadek Czternasty  (Przeczytany 2696 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odcinek nr 14 czyli Dziadek Czternasty
« dnia: 20 Sierpnia 2008, 23:23:35 »
W kolejce czeka odcinek #15, ten przeleżał się u mnie miesiąc - przepraszam, w zasadzie. Wszelkie błędy ogonkowe są tylko i wyłącznie moją winą.

=====================


Dziadek Jacek: La, la, la, la, tra, la, la, la, a teraz kółeczko, znowu do środeczka proszę lal lal lalalaaaa....
 
Maryla: No Grzegorzu, obudź w końcu Dziadka, bo ja tego dłużej nie wytrzymam. Spać w swej ulubionej trumnie może nawet cały dzień i ja mu tego nie zabraniam. Chrapać też może i na to mu pozwalam, ale śpiewy przez sen to już za wiele. Czy ty uwierzysz, że już od trzech godzin śpiewa tym swoim zachrypniętym, skrzypiącym głosem! Najprawdopodobniej ja już tego dłużej nie wytrzymam. Te jego „la, la, la” doprowadzają mnie do szału.
 
Grzegorz: Ależ Marylo, myślę, że nie powinniśmy się tym zbytnio przejmować Te jego śpiewy są mniej denerwujące niż jego chrapanie. Pamiętasz jak w zeszłym tygodniu dziadek spał na balkonie i jak to się skończyło?
 
Maurycy: Jak się skończyło to wszyscy wiedzą, bo pan Włodek w końcu nie wytrzymał i wezwał policję, ale to wina pogody, bo jest gorąco i wszyscy śpią przy otwartych oknach.
 
Maryla: No właśnie, a co będzie gdy znowu ktoś wezwie policję pod pretekstem zakłócania ciszy nocnej? Znowu będzie kolegium i następne nieoczekiwane wydatki!
 
Grzegorz: No nie przesadzajmy z tymi kosztami i tak nic nie zapłacimy, bo komornik powiedział, że więcej do nas nie przyjdzie nawet z pięcioma nakazami bo od lat wiadomo, że nam i tak nic nie mogą zająć, bo nic wartościowego nie posiadamy.
 
Maryla: A moje nerwy to już się nie liczą? Ty tego nie rozumiesz, bo ciągle jesteś na tych spotkaniach z wyborcami a ja tu muszę wszystkiego słuchać. Musicie obudzić Dziadka i to skutecznie, bo ja próbowałam dwa razy ale mi się nie udało. Jedyne co uzyskałam to to, że przewrócił się z prawego boku na wznak i zaczął machać kończynami jak odwrócony na grzbiet karaluch.
 
Maurycy: To może zrobimy mu rower? Jestem prawie pewien, że palące się papiery zmuszą go do szybszego machania nogami. Dawno tego nie widzieliśmy, a myślę, że przyda nam się jakaś kulturalna rozrywka.
 
Grzegorz: Jak ty coś palniesz to naprawdę można zwątpić w twoją inteligencję. Czy ty nie widzisz, że dziadek śpi w w swych odświętnych trumiennych lakierkach i w najlepszym w zasadzie ubraniu? A w ogóle to czemu on ma taką zadowoloną minę? Każdy normalny człowiek gdyby musiał spać tak ubrany w tak gorącą letnią noc nie mógłby być tak uśmiechnięty jak ten staruch! No nie, kto mu na to pozwolił!?
 
Maurycy: Dziadku!!! Dziadku wstawaj!!!
 
Dziadek Jacek: Puszczaj mnie, bo ci przywalę Za co mnie tak szarpiecie? Mówię ci po dobremu weź te ręce bo znowu dostaniesz... .
 
Maurycy: Tato, Dziadek mnie kopnął w brzuch i to bardzo mocno. Czy mogę mu oddać?
 
Maryla: Najprawdopodobniej śni mu się coś bardzo sugestywnie i dlatego tak się broni. Pamiętam, że jeden z poszkodowanych w wypadku drogowym którego przywieźli do naszego prosektorium też się tak bardzo bronił gdy pakowaliśmy go do zamrażarki. Musiałam zawołać dwóch pielęgniarzy aby mi pomogli go przytrzymać ale to był kawał zdrowego chłopa, nie to co dziadek Jacek! Czy ty Maurycy naprawdę myślisz, że ja, słaba kobieta, będę się szarpała i ryzykowała kontuzje mając w domu dwóch, bądź co bądź, dorosłych chłopów? No dalej do roboty...
 
Grzegorz: To może przewróćmy trumnę Niech Maurycy wyciągnie jeden z taboretów, a ja przechylę drugi. Zaczynamy na trzy! Raz, Dwa Trzy...
 
Dziadek Jacek: No, gdzie ja jestem? Gdzie on się podział?
 
Maryla Jak to gdzie? Na placu na Rozdrożu, a gdzie by się ojciec mógł znaleźć?
 
Grzegorz: Pewnie ojcu się śniło, że znowu walczy z Zachariaszem Dorożyńskim tym mordercą tancerki Igi Korczyńskiej!
 
Dziadek Jacek: Jakie śniło? Ja naprawdę biłem się z Feliksem a potem musiałem szybko uciekać
 
Maurycy: To mnie Dziadek kopnął. O tu widać jak mi rośnie siniak. Wygląda na to, że Dziadek ma już takiego Alzheimera, że nie wie co robi i nie poznaje rodziny.
 
Dziadek Jacek: Jak to nie poznaje? Ja mam świetną pamięć i wszystko pamiętam. Jak dziś pamiętam jak w niezapomnianym roku 1905 mój bezpośredni przełożony zaprosił cały nasz oddział na bal do kasyna z okazji rocznicy zaślubin naszego monarchy Mikołaja II.
 
Maryla Przecież ojciec nie odróżnia nawet swego wnuka od jakiegoś Felka.
 
Dziadek Jacek: Nie jakiegoś tam Felka a samego Feliksa Dzierżyńskiego
 
Grzegorz: A to naprawdę wspaniały żart. Tylko pogratulować ojcu takiego dobranego towarzystwa. A nie spotkał się przypadkiem ojciec we śnie z Kaligulą albo Neronem? Ciekawe dlaczego właśnie z Dzierżyńskim?
 
Dziadek Jacek: No co wy opowiadacie. Oczywiście, że z Neronem i Kaligulą nie moglem się spotkać bo ja bylem na balu u Kasi. To był piękny i sugestywny sen dokładnie tak piękny jak w niezapomnianym roku 1960 gdy śniła mi się Zuza Pogorzelska w kostiumie bikini!
Wyobraźcie sobie, że bal był w ogromnym pałacu. Wszystko lśniło od złota i przepychu. Z sufitów zwisały kryształowe żyrandole i odbijały w sobie blask tysięcy świec oświetlających salę taneczną i otaczające ją pokoje. Wszędzie było mnóstwo ludzi w mundurach, że złotymi epoletami. Widziałem nawet kogoś podobnego do Branickiego, Potockiego i Kossakowskiego!
 
Grzegorz: To był bardzo historyczny sen bo ojcu śniły się postacie żyjące w bardzo odległych czasach.
 
Dziadek Jacek: A właśnie, że nie zgadłeś Co wy tam zresztą możecie wiedzieć?! Przecież to był mój sen i ja wiem najlepiej kto tam jeszcze był!
 
Maryla: No ciekawe co też tam Ojcu jawi się w tych chorych, erotomańskich snach? Pewnie była tam też Doda albo Pamela w swym kostiumie kąpielowym albo i bez..!
 
Dziadek Jacek: A zdziwisz się bo byli tam głownie mężczyźni.
 
Grzegorz: No właśnie. Okazuje się, że jest jednak gorzej niż przypuszczałem. To jest, nie sposób tego dłużej ukrywać, starcza perwersja. Może powinien się ojciec zacząć leczyć bo co jak co ale gdy ponad 100-letniemu staruszkowi zaczyna się śnić Krzysztof Ibisz czy Wiśniewski, to to nie jest zdrowy objaw. Gdy śniła się Iga Korczyńska, tancerka warszawskiego kabaretu „Ananas” to nie reagowałem, ale teraz to naprawdę przesada i czara goryczy się przelała. Mój teść i nagi Ibisz razem na balu!
 
Dziadek Jacek: A kto ci powiedział, że faceci w moim śnie byli nadzy? Ty sam masz zboczoną wyobraźnię i powinieneś się leczyć!
 
Maryla: No ale przecież sam ojciec mówił, że byli tam współcześni naszym czasom mężczyźni, a ponieważ tacie wszystko się kojarzy z jednym to nie trudno się domyśleć jak to wszystko wyglądało i czym się skończyło
 
Dziadek Jacek: A nic podobnego. Szczególnie podniosłą atmosferę miała część oficjalna uroczystości Wszyscy goście byli bardzo wzruszeni i bardzo starannie ubrani - powiedziałbym wręcz wykwintnie. Generał był w czarnych, eleganckich okularach i odświętnym mundurze. Trzymał się sztywno wyprostowany i dumnie wypinał pierś gdy przypinano mu Zloty Order Dwugłowego Sępa z Diamentową Koroną i dyplom od samego Suworowa za dyspozycyjność i wieloletnią obronę interesów Imperium. Czesław trochę mu nawet zazdrościł ale gdy dostał Zloty Krzyż Zasługi Naszej Klasy Z Palkami za całokształt działalności na rzecz rozwoju demokracji, miną mu się bardzo poprawiła Mietek i Józio dostali po Złotej Gwieździe NKWD za owocną współpracę Radek i Olo dostali Srebrne Tarcze Z Rurami za brak Rur i Tarczy. Adaś dostał Złotą Trąbę Lenina z Gwiazdą od Instytutu Szewczenki za masową produkcje ćwierćinteligentów. Jurek trochę patrzył na to krzywo bo tak właściwie to jemu z racji starszeństwa, marzyło się to wyróżnienie ale się rozpogodził gdy dostał Zloty Order z Diamentowymi Uszami Piątej Klasy za bezkompromisową walkę z Ciemnogrodem.
 
Maryla: To chyba było jakieś dyplomatyczne spotkanie a nie karnawałowa zabawa przebierańców.
 
Dziadek Jacek: A co wy myślicie, same salony, najwyższe sfery. Nadawanie tak wysokich godności to nie w kij dmuchał a wielka, oficjalna uroczystość. Oczywiście gdy skończyła się cześć oficjalna, zaczęła się prawdziwa zabawa. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane., że stoły były suto zastawione nie będę wspominał bo to rozumie się samo! Wódka lala się strumieniami i tu muszę wspomnieć, że cala afera zaczęła się bardzo niewinnie. Może, że dwie godziny po wręczeniu medali mój osobisty dowódca legendarny już dziś kapral Jedziniak podszedł do nas i mówi: Chodźcie chłopaki bliżej orkiestry bo tam mniejszy tłok i ta swołocz jeszcze wszystkiego nie wypiła. Podeszliśmy na róg sali bliżej palmy i Sebek wypatrzył gdzieś butelkę Wermutu. Trunek był całkiem mocny ale jak na mój gust trochę za słodki i źle się go zakąszało czarnym kawiorem. No co wam będę tu dłużej opowiadał jak to smakowało, najgorsze zaś było to, że słodkie wino pokłóciło się z rybią ikrą. Wszystko może by było dobrze gdyby nie ciekawość Sebka który podszedł oglądać klatkę z ogromną papugą stojącą jako dekoracja pod palmą kolo orkiestry. Papuga patrzyła na Sebka przekręcając głowę na lewo i prawo i przestępowała z nogi na nogę co go bardzo ubawiło Papuga skrzeczącym głosem powiedziała do niego "Lustro urwał General" co setnie go rozbawiło i zaczął się głośno śmiać Właśnie orkiestra zagrała "Boże Cara Chrani" gdy stało się nieszczęście a Sebek nie wytrzymał i puścił kawior w Wermucie na papugę Sprofanowany ptak podniósł ogłuszający wrzask zagłuszający nawet orkiestrę bo wzmocniony przez blisko stojące mikrofony. Ochrona starała się uciszyć papugę ale ponieważ klatka była spora a pręty dość geste dość długo nie mogli zatkać ptakowi dzioba.
 
Maurycy: E, też mi afera....
 
Dziadek Jacek: Ja też myślałem, że sprawa przycichnie w naturalny sposób ale niestety niedaleko nas stal Adaś i pil kolejnego bruderszafta z Czesiem i Bolkiem. Może to zasługa głośnej muzyki a może za dużo wypił ale wszystko wskazuje na to, że się przesłyszał i usłyszał słowa " Lustracja Generała", na które to hasło, zbladł jak ściana i padł na podłogę z głośnym okrzykiem " Odwalcie się od Generała" , rozdzierając przy okazji koszule na piersiach. Jego bełkotliwy okrzyk rozpaczy przeszył cisze sali jak wystrzały z Aurory powodując ogólną konsternacje i popłoch wśród biesiadników.
Ponieważ gospodyni przyjęcia też nie bardzo wiedziała o którego Generała tu chodzi a wiec na wszelki wypadek posłała Feliksa aby sprawę szybko wyjaśnił. Ponieważ na sali było wielu Generałów, chłopcy z ochrony na chybił trafił wybrali Generała który miał to tylko nieszczęście, że stal najbliżej i sprawnie wyprowadzili krzyczącego i wierzgającego nogami staruszka. Najpoważniejszą role odegrał jednak kapral Jedziniak który stanął w obronie swego ukochanego mandżurskiego dowódcy Generała Aleksieja Kuropatkina. Tak się złożyło, że kapralowi nawinął się pod rękę Lew Trocki z którym miał jakieś niewyrównane rachunki, prawdopodobnie jeszcze od czasów Rewolucji a mnie udało się złapać Felka Dzierżyńskiego. Gdy już już miałem okazję wybić mu z głowy część idei rewolucyjnych za pomocą miarowych uderzeń o posadzkę, ni z tego ni z owego pojawił się przy nas Zachariasz Dorożyński i uniemożliwił mi dokończenie procesu edukacyjnego. Uciekając przed niespodziewanym atakiem skryłem się pod stół ściągając jednocześnie obrus z całą zastawą na podłogę. Kapral Jedziniak miał więcej szczęścia bo Lew okazał się tchórzem i uciekł przed ręką sprawiedliwości aż do Ameryki Południowej. Można wiec śmiało powiedzieć, że w tych rozgrywkach zremisowaliśmy.
 
Grzegorz: Ja doprawdy nie rozumiem jak ojciec może być dumny z chuligańskich wybryków i to do tego odbywających się na sali balowej a nie na stadionie sportowym? To jakieś zdziczenie obyczajów.
 
Dziadek Jacek: Łatwo ci tak mówić ale pomyśl sam co miałem robić w takiej sytuacji? Po pierwsze nie dałem się Feliksowi a po drugie rozszyfrowałem wtedy prawdziwe oblicze tego drania, Zachariasza Dorożyńskiego.
 
Maryla: A może ojciec za daleko szuka a przyczyny są bardzo romantyczne i po prostu poszło wam o kobietę!
 
Dziadek Jacek: Ależ gdzie tam, tym razem poszło nam o Generała!
 
Maurycy: I to był już koniec balu?
 
Dziadek Jacek: Dla mnie i Kaprala Jedziniaka tak, bo wyskoczyliśmy przez wybite okno do ogrodu aby z bezpiecznej pozycji obserwować dalszy przebieg awantury. Kasia czyli gospodyni całego tego przyjęcia jednak bardzo się zdenerwowała awanturą i wezwała swoich czarnych służących aby zrobili porządek na sali.
 
Maryla: Czarnych służących? To jakiś rasizm mieć Murzynów jako służbę do robienia porządków w domu. Do sprzątania w porządnych domach zatrudnia się Polki, Ukrainki no czasem Koreanki bo wtedy nikt nie może być posadzony o rasizm.
 
Dziadek Jacek: Co ty tam wiesz Marylko. Ci czarni służący to były istne diabły czyli istoty z piekła rodem. Sprawnie pozabierali do plastikowego worka na śmiecie wszystkie nadane wcześniej odznaczenia i medale, w miejsce tego rozdali uczestnikom balu wiaderka z węglem i smołą, a następnie przy świście nahajek pognali cale bractwo jako swoją własność do piwnic i szybów znajdujących się pod salą balową.
 
Maryla: Zaraz, zaraz a kto ten bal organizował?
 
Dziadek Jacek: Jak to kto? Wiadomo, bo wydrukowano na zaproszeniu, że bal organizuje Caryca Katarzyna II a przecież nawet prezydent Reagan nie miał żadnych wątpliwości czyje to królestwo.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!