Tymczasem, od 120 dni nie rozważaliśmy mnogości wcieleń Dziadka Jacka, a mnie dzieło sztuki ulicznej natchnęło do zapytania.
Czy Dziadek Jacek kibicował L...
Wróć, KKNNWW?
Z Placu Na Rozdrożu na Łazienkowską miał blisko i to nawet nie pod górkę, a wręcz przeciwnie. Jakby się rozpędził wózkiem po Agrykoli to ino ziuuuuuu, do dziś tak rowerzyści spragnieni wrażeń robią.
Tylko czy na trybuny by się dostał? Dzisiaj to raczej nie problem, pewnie nawet na Żyletę jest winda dla co bardziej wysłużonych i steranych kibicowaniem patriarchów.
A z powrotem pod górę to wiadomo, Grzegorz by zapychał. Bo przewyższenie i kąt tam srogie jednak, nawet zmotoryzowany wózek z tłumikem Abartha mógłby nie dać rady.
Ale czy coś gdzieś się na ten temat przewinęło w opowieściach? Może był na pierwszym meczu, jak już wrócił z Mandżurii?