Autor Wątek: Odcinek nr 21, czyli Dziadek Dwudziesty Pierwszy  (Przeczytany 2823 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odcinek nr 21, czyli Dziadek Dwudziesty Pierwszy
« dnia: 27 Października 2009, 22:19:21 »
Niezawodny Tom nie nadał mu swojego tytułu, a więc jest pole do popisu :)

Grzegorz: Nie uważasz Marylo, że Dziadek zachowuje się co najmniej dziwnie? Od wczoraj go nie widziałem i nie słyszałem jego gderania.
 
Maryla: On zawsze dziwnie się zachowuje. Czy myślisz, że on nie żyje? Taka cisza jest najprawdopodobniej wysoce podejrzana i może zwiastować pogrzeb w naszej rodzinie.
 
Maurycy: Czy mam zdjąć z antresoli trumnę i wyglansować jego papierowe lakierki? W zeszłym tygodniu ściągałem ją zupełnie niepotrzebnie i przy okazji zbiłem klosz od żyrandola. Wolałbym abyście dokładnie sprawdzili tym razem czy to naprawdę jest już koniec Dziadka Jacka.
 
Maryla: Nie narzekaj tak bardzo, bo i tak wszyscy wiemy najlepiej, że dziedziczysz po nim jego rentę jako jego jedyny wnuczek z prawego łoża. Dziadek własnoręcznie ci ja zapisał w spadku co najprawdopodobniej nie jest sprawiedliwe bo to ja jestem jego jedyna, ukochaną córką!
 
Grzegorz: Wprawdzie staruch był pijany po imieninach pana Włodka i nie bardzo wiedział co podpisuje, ale fakt zostaje faktem, że pieniądze zostają mimo wszystko w rodzinie. A co, może wolelibyście aby rentę zapisał pannie Indze albo żeby ZUS nam ją odebrał?
 
Maurycy: E tam, wielkie mi pieniądze! Wielki mi spadek.....
 
Grzegorz: No nie przesadzaj, może nie wielki jak na dzisiejsze czasy i na nasze potrzeby, ale za to stały i dość pewny przez parę najbliższych lat czyli do następnej solidnej kontroli.
 
Maurycy: To się wam tak tylko wydaje ale z technicznego punktu widzenia cicha utylizacja i przechowywanie szczątków Dziadka w formalinie nie będą takie proste, bo mamy tylko jedną wannę a wiec co za tym idzie nie będziemy mogli z niej korzystać. A może uda się wstawić do łazienki lub kuchni beczkę plastikową na dziadka Jacka.
 
Maryla: Ja się nie zgadzam na żadne beczki w kuchni, bo sama ledwo co się w niej mogę zmieścić.
 
Grzegorz: Nie przesadzaj Marylko. Przecież on siedząc w beczce nie będzie ci się kręcić pod nogami i przeszkadzać w przyrządzaniu zapiekanek z maki i wody. Będzie gorzej gdy jego duch nie zazna po śmierci spokoju i zacznie straszyć np. w łazience.
 
Maryla: Ja się nie boje bo nie wierze w duchy a poza tym kąpie się poza domem, gdy odwiedzam Ślepego Leona, a wiec jest mi wszystko jedno czy dziadek Jacek straszyłby kolo wanny czy kibla. Tak naprawdę ważne jest tylko to, żeby renta nadal przychodziła regularnie na konto.
 
Grzegorz: Ależ Marylo mamy w końcu XXI wiek i komputery działają dość sprawnie. Większy problem widzę w tym żeby jakiś lekarz nie chciał powołać Dziadka na kolejną komisję lekarską?
 
Maurycy: Nie ma obaw. Po zeszłorocznej komisji mamy spokój na co najmniej 10 lat bo Dziadek zrobił tam taki cyrk, że nikt nie ośmieli się zawołać go na żadne dodatkowe komisje i badania.
 
Grzegorz: E tam, nie używajmy aż tak wielkich słów. To, że niedowidzący staruszek usiłował poderwać w przepełnionej windzie pielęgniarza, przez pomyłkę podszczypując dobermana bez kagańca i smyczy, to jeszcze nie powód aby robić z tego taką aferę.
 
Maryla: No właśnie, tym bardziej, że pielęgniarz był w białym fartuchu, miał owłosione nogi a w windzie było ciemno, bo ktoś ukradł żarówkę.
 
Maurycy: I to właśnie stało się koronnym dowodem dla całej komisji świadczącym o tym, że nie warto się do niego zbytnio zbliżać a najlepiej w ogóle go nie oglądać. Komisja zasugerowała, że nasz listonosz tez powinien trzymać się od Dziadka Jacka jak najdalej. Komisja jednomyślnie postanowiła przesyłać rentę bezpośrednio na konto Dziadka, bo w końcu przestraszyła się kosztów procesu jaki wytoczyłaby poczta za ewentualny napad na tle seksualnym na urzędnika na służbie.
 
Dziadek Jacek: Co tu tak cicho? Znowu coś knujecie przeciwko mnie?
 
Grzegorz: Wypraszam sobie takie insynuacje. Rozmawiamy cicho bo nie wiedzieliśmy dlaczego ojciec ostatnio tak rzadko pokazuje się w kuchni. Maurycy tak na wszelki wypadek chciał nawet ściągnąć z antresoli trumnę, ale widzę, że niepotrzebnie, wszyscy byśmy się tylko narobili....
 
Dziadek Jacek: Do kuchni nie chodzę bo i tak nie znajdę w niej nic do jedzenia, a w ogóle to jestem ostatnio bardzo zajęty i nie mam czasu na kłótnie z wami.
 
Maryla: To ciekawe co ojca tak zajmuje, że nie ma czasu dla swej najbliższej rodziny? widzę, że ostatnio ojciec bardzo się zmienił i zamknął w sobie.
 
Dziadek Jacek: Po prostu odkryłem w sobie talent literacki i pisze powieść - rzekę na konkurs literacki. Co tu będę owijać w bawełnę renta jest mała i muszę dorobić bo po ostatnich podwyżkach cen dżemu, śmierć głodowa zagląda mi w oczy. W tym tygodniu zmuszony byłem naruszyć nawet żelazną porcję suchego chleba, który trzymam w materacu.
 
Maryla: Niech ojciec nie przesadza. Wszyscy dbamy o jego wygodę i stwarzamy mu komfortowe warunki życia. Sondaże publiczne wykazują niezbicie, że wszystkim żyje się coraz lepiej i są niezmiernie ze wszystkiego zadowoleni!
 
Dziadek Jacek: No tak. Maurycy dbając o moja wygodę zrobił mi miłą niespodziankę i zamiast dżemu kupił za moja rentę parę butelek jarzebiaczku. Aby żyć nie wystarczy tylko pić ale od czasu do czasu trzeba tez zjeść coś solidniejszego. Zjadłoby się trochę dżemu truskawkowego z cebulą palce lizać...
 
Grzegorz: Niech ojciec nie narzeka i zachowuje się jak prawdziwy uczestnik wojny Japońsko-Rosyjskiej. Gdy nie ma chleba z dżemem trzeba zadowolić się strawą duchową! To co tam ojciec takiego pisze? Pewnie znowu jakieś bzdury o Sebku Sewastopolskim i markietankach?
 
Dziadek Jacek: A żebyś wiedział, bo to naprawdę był niezapomniany 1905 rok. Pamiętam jak mój osobisty dowódca, kapral Jedziniak kazał mi wyszorować plecy jednej Gejszy, bo...
 
Maurycy: Wszystko bardzo ładnie, ale o ile wiem z literatury trudno wycisnąć pieniądze, a większość dzieł i autorów znajduje uznanie dopiero pośmiertnie. Czy dziadek zamierza wkrótce zasilić szeregi nieboszczyków?
 
Dziadek Jacek: Co ty tam wiesz smarkaczu. Aby już za życia przejść do wieczności wystarczy pisać na odpowiednie tematy i uczestniczyć w intelektualnie zaangażowanych konkursach literackich, a forsa sama się znajdzie.
 
Grzegorz: Niech mnie ojciec nie rozśmiesza, bo nie uwierzę że pisze coś, za co dostanie literacką nagrodę Nobla!
 
Dziadek Jacek: Nie każdy dostaje milion za Nobla ale są i inne nagrody które pozwalają żyć całkiem nieźle.
 
Maryla: No ciekawe kto i gdzie rozdaje pieniądze niedorobionym literatom i pisarzom bo o czymś takim Ślepy Leon nigdy mi nie mówił, a kto jak kto ale on wie skąd wyszarpnąć forsę.
 
Dziadek Jacek: Nie mówcie Ślepemu Leonowi ani Albertowi bo to jest tajemnica, a obiecałem pannie Indze, że nikomu tego nie zdradzę ale ostatnio Stowarzyszenie Literatury Salonowej rozpisało konkurs na powieść dydaktyczno - historyczną i wygląda na to, że mam ogromne szanse wygrać główną nagrodę. Głowną nagrodą jest 300 euro z Brukseli, ale pod warunkiem, że powieść będzie wartościowa, głęboko zaangażowana w odkrywanie nowych Białych Plam w historii i napisana do końca tego tygodnia. Inwestorzy powieści na gwałt starają się znaleźć jakiegoś autora, który zapewni odpowiednia jakość dzieła i tak się szczęśliwie składa, że ja jestem tą osobą.
 
Maurycy: To stara wypróbowana metoda. Teoretycznie dają pieniądze, ale obwarowane takimi warunkami że nikt w praktyce ich nigdy nie zobaczy.
 
Grzegorz: I to ojciec jest tym opatrznościowym pisarzem? No nie, Marylo trzymaj mnie, bo padnę ze śmiechu!
 
Dziadek Jacek: A żebyś wiedział, że właśnie tak jest. Po prostu mnie nie doceniacie, bo jak mówi przysłowie mandżurskie: nikt nie jest właściwie doceniany we własnej jurcie. Gdy w niezapomnianym 1905 roku, będąc szarpany uczuciem zazdrości i namiętności, napisałem poemat szesnastozgłoskowcem na ścianie latryny, to sam generał Kuropatkin przyszedł aby go przeczytać, choć aby to zrobić musiał po kostki wejść w fekalia wylewające się spod drzwi wygódki. Gdyby to nie było wartościowe dzieło literackie pewien jestem, że nic i nikt nie zmusiłby go do takiego poświęcenia, bo był to znany w całym pułku esteta i czyścioszek. Kapral Jedziniak przysięgał, że to jest najprawdziwsza prawda, bo sam widział jak generał wracający z kantyny nad ranem kąpał się, bo wpadł z mostu do rzeki. Mój poemat poruszał istotne problemy humanistyczne dotyczące stosunków międzyludzkich a w szczególności stosunków miedzy Sebkiem Sewastopolskim, a całą Brygada Saperów Syberyjskich. Pewny jestem, że utwór ten, bardziej romantyczny niż Romeo i Julia, miał szanse na literacka nagrodę Nobla w dziedzinie reportaży, ale wiecie, w czasie wojny nikt nie zwraca uwagi na literaturę piękną, a po drugie w ten wychodek uderzył pocisk artyleryjski i moje arcydzieło zostało bezpowrotnie zniszczone. Sami więc widzicie jakie tragedie i jak niepowetowane zniszczenia kultury niesie wojna. Uważam, że to był przełomowy moment całej wojny Japońsko-Rosyjskiej. Wieść o tym tragicznym wydarzeniu rozeszła się błyskawicznie po obu armiach i spowodowała załamanie moralne w całym Port Artur. Nic wiec dziwnego, że nasza armia utraciła ducha walki i w końcu przegrała te wojnę.
 
Grzegorz: Tak, to bardzo smutna historia i wielka szkoda, że nie została opisana w podręcznikach historii dla Zasadniczych Szkol Gastronomicznych. Młode pokolenie kucharek nie jest świadome tych wydarzeń i rośnie w zakłamaniu. Będę postulował aby wszystkie takie fakty były należycie nagłośnione i zdobyły sobie właściwą pozycje w historiografii nie tylko naszej ale i europejskiej. Unijne podręczniki wydawane dla naszych wnuków powinny rzucić snop światła i rozświecić umysły nową wiedzą na temat historii Europy.
 
Maryla: Wzruszyłam się do głębi ta opowieścią ojca i myślę, że warto by było opisać ten nieznany epizod wojny Japonsko - Rosyjskiej w GW albo zrobić o tym film fabularny w kooperacji z kinematografia brazylijska. Będę musiała porozmawiać o tym z Albertem bo on jako specjalista od tworzenia najnowszej historii z cala pewnością będzie umiał właściwie wykorzystać ten bezcenny materiał.
 
Dziadek Jacek: Mam nadzieje, że ukaże się cały cykl artykułów oparty na moich wspomnieniach o wojnie w Mandżurii w niezapomnianym 1905 roku choć z drugiej strony nie ma co się z tą publikacją aż tak spieszyć. Lepiej będzie jak najpierw wydam swoja książkę w nakładzie przynajmniej 300 tysięcy sztuk, dostane nagrodę literacką i osobiście odbiorę pieniążki z kasy. W dzisiejszych czasach prawa autorskie to kopalnia pieniędzy.
 
Maryla: Ładnie to wszystko brzmi ale o czym będzie ta konkursowa powieść, którą ojciec zaczyna pisać?
 
Dziadek Jacek: To chyba oczywiste że będą to moje pamiętniki czyli wspomnienia o niezapomnianym1905 roku i o wojnie partyzanckiej w Mandżurii. Co ja mowie o wojnie partyzanckiej! To było całe niezależne państwo z własną flagą i ambasadorem przy ONZ. W tej epopei zadaję druzgocący cios mitom i zakłamaniu, ciągle jeszcze pokutującym w naszym ciemnym społeczeństwie.
 
Maurycy: Moi koledzy i koleżanki nie są zakłamani. Przed kamerami śmiało mówią o kręceniu lodów i dyskutują o każdej kontrowersyjnej sprawie, oczywiście jeśli dotyczy szeroko pojętego tematu miłości do bliźniego swego. Niestety działa jeszcze w naszym zaściankowym państwie poprawność polityczna i pojawiają się w niektórych mediach głosy nienawiści potępiające ludzi o trochę odmiennych definicjach miłości. Wprawdzie to jest ostatni bastion nienawiści i homofobii w zjednoczonej Europie, ale z przykrością trzeba stwierdzić, że takie glosy nadal istnieją. Sylwia i ja uważamy, że jest to brutalne ograniczanie swobód obywatelskich i mam nadzieje, że Komisja Obrony Zachowań Absurdalnych, w skrócie KOZA, z Helsinek zajmie się wkrótce tym palącym ludzkie sumienia problemem.
 
Maryla: Nic co ludzkie nie powinno być nam obce, jak mawia stojący kolo zsypu na śmieci nasz kochany pan Słowikowski. Nie może być w dzisiejszych czasach tematów tabu, a tym co dziś wywalczymy będą się cieszyły cale pokolenia naszych wnuków i prawnuków.
 
Grzegorz: Uważam, że NATO i ONZ powinny się tym zająć.
 
Dziadek Jacek: Czekaj tatka latka ale najlepiej będzie jeśli sami zajmiemy się swoimi sprawami. Będziesz musiał Maurycy podać mi ten adres do Helsinków, bo pozew o dyskryminacje trzeba poszerzyć. Ostatecznie wszystkim mieszkańcom ziemi coś się od życia należy! Przecież nawet Dalaj Lama z odległego Tybetu, ten niekwestionowany autorytet moralny z którego zdaniem liczą się nawet najwięksi politycy, naucza że trzeba kochać cały nasz świat wiec wszystkich ludzi i zwierzęta.
 
Maurycy: A rośliny tez?
 
Maryla: Najprawdopodobniej tez, ale widzę tu pewne trudności natury technicznej no bo jak z taką pokrzywą czy ostem...
 
Dziadek Jacek: Tak kochani, musicie spieszyć się z szybkim wykorzystaniem radości życia bo czasu macie niewiele. Tyle miliardów dolców poszło na poszukiwanie szczepionki na AIDS, a jakoś nikt jej nie wynalazł a 7-8 lat zleci jak z bata strzelił. Fundusz Zdrowia nie ma pieniędzy na leczenie starszych pacjentów to i na środki łagodzące chorobę tez się nie będzie wysilał. Maurycy, nie wiesz przypadkiem dlaczego Sylwia w ostatnich miesiącach tak bardzo schudła, utraciła temperament a i cera jej się popsuła?
 
Maryla: może to tylko anoreksja?
 
Maurycy: E nie, myślę że to z przepracowania. Jej wyjazdy zarobkowe do Paryża i Kuwejtu były bardzo męczące a udział w ostatniej Paradzie Równości wykończył ja fizycznie.
 
Grzegorz: Wygląda na to, że ta wysoce intelektualna dyskusja zbacza od zasadniczego tematu.
 
Dziadek Jacek: No właśnie znowu mnie zagadaliście. Ach mówię wam co to była za piękna partyzantka, postać wysmukła, spojrzenie powłóczyste i nogi długie, sięgające do ziemi. Oczywiście mój bezpośredni przełożony, kapral Jedziniak nie mógł obojętnie na to patrzeć i zmusił cały oddział swym niezłomnym przykładem do walki z tym podstępnym wrogiem. Pamiętam że trzeciego kwietnia, a był to wtorek wczesnym popołudniem, ten dekownik Sebek Sewastopolski, pseudonim partyzancki Batman, strącił gołymi rekami cztery Messerschmitty i zniszczył trzydzieści dwa Tygrysy wroga broniąc się bohatersko przed przeważającymi oddziałami Abwehry i V kolumny w nieprzebytych bagnach delty Amuru. Według niezależnych obserwatorów - zaprzyjaźnionych z nami partyzantów Włoskich, akurat przypadkowo obserwujących nasza walkę, Sebek prawdopodobnie zapalił jeszcze łódź podwodną, ale nie jest to pewne w 100%, a Włochom nie zawsze można wierzyć, bo właśnie wtedy mieli przerwę obiadową i sjestę. Ta krwawa walka z pewnością spotka się jeszcze ze szczególniejszymi opracowaniami naukowymi historyków, ale ludność tubylcza jeszcze do dnia dzisiejszego, ze zgrozą w głosie, opowiada sobie przy ogniskach o tych wydarzeniach. Gdy Chruszczow dowiedział się o tej wielkiej klęsce oddziałów szturmowych, ze zmartwienia wyłysiał prawie całkowicie i kazał te wiadomości utajnić jako tajemnicę państwową. Jak wszystkim wiadomo ich komunistyczna propaganda sukcesu nie na darmo zyskała sobie międzynarodową sławę czego najlepszym dowodem jest cisza o tych bohaterskich wyczynach panująca aż do dziś. Te zmagania Batmana z nieprzyjacielską armią zyskały sobie wśród mieszkańców Amurskiej Obłasti szeroki poklask i na pamiątkę tych wydarzeń, wieśniacy nazywają je walką z Białymi Plamami. Niestety te bezprecedensowe działania wojenne wywarły trwałe piętno na niezmiernie dzikiej i bogatej przyrodzie nadamurskiej i do dnia dzisiejszego na samo wspomnienie tych czasów, bobry płaczą jak bobry, hieny się głupkowato śmieją, a Tygrysom jeży się ze strachu sierść na lufach. Trzask prask i po wszystkim!
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51633
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Odcinek nr 21, czyli Dziadek Dwudziesty Pierwszy
« Odpowiedź #1 dnia: 28 Października 2009, 01:51:30 »
Tytuł to oczywiście coś w stylu Dziadek prozaik lub dziadek noblista.
Odcinek palce lizać, nawet bardziej niż zwykle. Dobrze, że walki w Mandżurii nie skończyły się użyciem bombhy atomowej. Choinkowej oczywiście.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Rustig

  • Hydraulik
  • Aktywny Bułczarz
  • *
  • Wiadomości: 155
  • słoiki dżemu truskawkowego +6/-1
Odp: Odcinek nr 21, czyli Dziadek Dwudziesty Pierwszy
« Odpowiedź #2 dnia: 23 Grudnia 2009, 22:13:22 »
Jeszcze nie napisałem bo nie mam czasu, ale niebawem napiszę. :P