W powodzi strasznych wiadomości wypełniających łamy oraz eter (np, zagryzło kota Rodowicz czy celebryta grzebie w śmietniku i nie jest to pan Słowikowski tylko ibisz imaluj inny gość), ja mam dobrą (chyba?) wiadomość.
Otóż przez parę ostatnich dni dojeżdżałem do pracy rowerem, a dziś z powodu paru spraw przyjechałem do pracy samochodem.
I co się okazało?
Samochód był otwarty przez 3 dni i noce.
I co?
I nic.
I nic nie zginęło, ani radio, ani penddrive czy cokolwiek, co leżało w samochodzie.
C prawda nic także nie przybyło, no ale bez przesady.
Mieszkam w centrum,. przy ruchliwej drodze i często uczęszczanym chodniku na miejscowy bazar czy gimnazjum (element).
To chyba dobra wiadomość, prawda?
No chyba że złodzieje samochodowi tak się rozleniwili, a i radyj z mp3 kraść już nie chcą.
No ale to już wina... (takie niedomówienie)