Raczej oscypki. Na razie kupiłem kiełbasę, zatytułowaną: smaczna. Po prostu rewelacja, To się nazywa oddać prawdziwe rzeczy słowo. Smak kiełbasy przebił tylko mój pociotek trzylatek. Staliśmy przy rwącym górskim potoku, a ten co 30 sekund brał do ręki jakiś kamień z brzegu, pytał, czy ładny i rzucał do wody. Jak sam nam wyjaśnił, chodziło mu o to, żeby "usłyszeć niemy krzyk kamienia".