Horror na cmentarzu komunalnym w B.
Szerokim i co to kryć, mrożącym echem wśród mieszkańców B rozniosła się w ubiegłym tygodniu informacja, że na miejskim cmentarzu ujawniono kilka rozkopanych grobów. Przerażenie było tym większe, że wstępne doniesienia sugerowały, że rozkopanie miało miejsce… od środka. Skutki były natychmiastowe. Większość domów w miejscowości była oświetlana całą noc, gdzieniegdzie wprowadzono straż obywatelską na ulicach, a przede wszystkim drastycznie spadło zainteresowanie nowymi pochówkami na wspomnianym cmentarzu. Co bardziej przesądni twierdzili, że to wina upałów, których nie wytrzymują nawet nieboszczycy.
Czy jednak naprawdę jest się czego bać? Czy obawiamy się powrotu naszych zmarłych bliskich, których śmierć tak opłakiwaliśmy, pytają z przekąsem w prasie członkowie zarządu cmentarza? Po prawdzie nie ma powodów do niepokoju twierdzą, gdyż to nie zmartwychwstania, tylko została podjęta akcja ekshumacji ciał z nieopłaconych kwater cmentarnych. Władze przypomniały, że opłata za kwaterę jest ważna przez 20 lat, a następnie należy ją uzupełnić, w przeciwnym wypadku do pracy przystępuje grabarz-komornik, dokonujący - jak to on nazywa – eksmisji. Przy okazji uspakaja, że zwłoki są ściśle ewidencjonowane, chowane w trumnach zastępczych i składowane wysypisku śmieci w sektorze „zmieszane odpady komunalne” i można je nadal odwiedzać. Tylko, czy nadal można to nazywać „wiecznym odpoczynkiem?