Wawel korzeniem polskości!
Wawel to jednak serce i – za przeproszeniem – korzeń polskości. Zwłaszcza wespół z Uniwersytetem Jagiellońskim, którego wpływ intelektualny jest przemożny na wszystkie dyscypliny wiedzy, w tym, co oczywiste, na królową nauk, odpowiedzialną par excellence za szczęście ludzkości, czyli prawo. Są tacy, którzy sypiąc przykładami twierdzą, że nic ważniejszego nie wydarzyło się w nauce prawa pomiędzy czasami rzymskimi, a Kodeksem Napoleona, ponad jurysprudencję jagiellońsko-wawelską. Przykłady? Proszę bardzo.
To tutaj wprowadzono zasadę prawa toaletowego: Nihil sine causa - nic bez przyczyny – uznając ją za tzw.. prawo podmiotowe, na które każdy mógł się powołać, nawet podczas audiencji u króla i… wyjść do toalety. Stąd na kabinie do WC pojawił się wzmiankowany napis. Zapiski paziów królewskich, często alumnów UJ, potwierdzają, że z prawa tego nad wyraz często korzystał sam król podczas spełniania swoich obowiązków w łożnicy z Boną Sforzą. Nic dziwnego, żaden mężczyzna w tamtych czasach, a tym bardziej król, nie mógł przecież powiedzieć, że boli go głowa.
Warto także przypomnieć o innym osiągnięciu wawelskich jurystów, a zaprzepaszczonym przez późniejsze „postępowe” procedury prawne – miecz sprawiedliwości, którym podczas sprawowania funkcji sędziowskich posługiwał się Zygmunt III Stary, następnie zamieniony na godny pożałowania młotek dzisiaj używany przez sędziów na sali sędziowskiej.