Rodzina Poszepszyńskich > przemyślenia

Kwiatki z translatorskiej łączki i inne zabawy z AI

(1/9) > >>

Bruxa:
Tymczasem, ani do Misunderstedii ani do Kontaminacji tak do końca mi to zagadnienie nie pasowało, pozwalam sobie więc po raz kolejny na fanaberię założenia nowego wątku.

Otóż...

Wydawałoby się, że jako gałąź AI o szacownych dość korzeniach, automatyczna translatoryka nie będzie już dostarczać niezamierzonej rozrywki. Tymczasem, o ile Google tłumacz przypomina już względnie wypielęgnowany trawnik, na którym z rzadka tylko trafi się jakiś kwiatek, to funkcja automatycznego tłumaczenia na fejsbooku jawi się prawdziwą oślą łączką, ba! dżunglą, w której plenią się cuda, o jakich nawet wzmiankowanemu wyżej Guglowi się nie śniło...

Zmarł JOSE MARIA ARIAS, JEDEN Z WIELKICH IMPULSORÓW ODNOWRÓCIA PORTYKI CHWAŁY

A mówią, że automat nie ma duszy i nie może być kreatywny. A to przecież gdzieś między Lemem a Leśmianem  S:)
Klika linijek dalej mamy:
Portico de la Chloria

I jeszcze z gatunku liryki nienachalnej:

Od 1 września mam romans z łąkotką. Co, praktycznie, rozstrzyga się w niemożności chodzenia niczego i mniej.

No to z kolei prawie jak Poeta Poniedzielski.


Mam wrażenie, że najciekawsze okazy florystyki jeszcze przede mną. Nie omieszkam się podzielic.

Cezarian:
Fątastyczne treści, tylko, czy na pewno AI maczał w tym palce, w sensie jakiegoś ChataGP, czy prosty algorytm translatowości?

Bluesmanniak:
Prosty algorytm by tego nie wymyślił!

Cezarian:
Czyli krzywy, ale prosty?

Bruxa:
Dziś prosto z tej samej łączki zapytanie do tych, co ostatnio wysypiali się na wyspach.

Czy to normalne, że budzisz się o 5:00 rano z armaty na wyspie?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej