A w szczególności, jak stawiają na grobie. Piszę o tym nie bez przyczyny, ponieważ wczoraj odbyliśmy kolejną edycję Dziadów. Tym razem ja z kolegą piliśmy wieczny odpoczynek naszych - jak to mawia Baader - fratrowskich, a kolega pełnił dyżur Dziada prowadzącego. Okazało się, że dzień zaduszny jest nawet lepszy, bo cmentarz oświetlony akcją znicz, a proszących o wsparcie choćby jednym kieliszeczkiem, dziadów żebraczych jakby mniej. Są także miłe spotkania i dialogi, jak pewna pani, która minąwszy nas na głównej drodze cmentarnej na moje pełne troski pytanie: "Pani na cmentarz?", Odpowiedziała: "Nie, na spacer."