Jak się okazuje kryzys jest tak duży, że koniec świata nie tylko trzeba odsunąć ad calendas grecas, ale i najprawdopodobniej jego koszt znacznie przekroczy zakładane kwoty. Wydział Komisji Europejskiej ds. organizacji końca świata już kilka miesięcy temu stwierdził, że o ile nie nastąpi znaczne, podkreślono, znaczne zwiększenie budżetu wydziału, jeszcze przez długie lata, być może nawet do 2020roku nie będziemy w stanie zorganizować i przeprowadzić procedury końca świata.
Nie wykluczono także konieczności wyasygnowania dodatkowych, niemożliwych w tej chwili do przewidzenia kosztów procedury końca świata, choćby w związku z koniecznością uwzględnienia specyfiki narodowościowej, kulturowej i religijnej narodów UE. Nie zostały także zakończone negocjacje z krajami spoza UE. Pat w negocjacjach jest na tyle poważny, że negocjatorzy unijni zagrozili, iż koniec świata zostanie zorganizowany wyłącznie w krajch wspólnoty europejskiej, bez oglądania się na pozostałą część globu.
Jak zwykle, tak i tym razem decydujące jest stanowisko USA, Rosji i Chin, gdyż państwa te ze względu na stopień zatomizowania podstawowych gałęzi gospodarki mogą samodzielnie przeporwadzić koniec świata i to nie tylko w ramach UE.
Negocjacje trwają.