Autor Wątek: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.  (Przeczytany 174 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Urzędnik

  • Bułczarz
  • **
  • Wiadomości: 64
  • słoiki dżemu truskawkowego +10/-0
Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« dnia: 18 Sierpnia 2023, 06:07:04 »
Tak sobie wczoraj zrobiłem maraton filmów okołowojenno-historycznych, czyli o ważnych sprawach.

I ten, no - ja nie rozumiem. Nie rozumiem mianowicie jak to jest, że w taki Zezowatym szczęściu dało się pod płaszczykiem komedii przepchnąć ważny i prosty morał (i się człowiek nie śmiał, ino dumał) a w takim Obywatelu Piszczyku w sumie trudno znaleźć głębie poza pokazaniem że Jaś pechowcem jest i do tego głupim.

A już po kiej powstało takie Jutro idziemy do kina to ja już nie wiem, no mieliśmy trzy razy schemat "chłopak jest męski i chce", gdzie po "chce" należy wstawić synonim do (jak to w mniej upoetycznionych sferach za mych czasów się mówiło) zdjęcia dziewczynie simlocka. Trzech bohaterów to można było odróżnić po tym, że wszyscy trzej abstyfinkowali niedostępne pannice, z czego jeden pan do wojska powołanym nie został, za to poderwał blondynę, ale żeby nie było za miło to dwaj pozostali panowie mieli też własne absztyfikankti a ten niepowołany to nie miał.

Z rzeczy bardziej w guście weterańskim to tyż: takie Virtutti oddało dosyć dobrze to co w mej rodzinie o wrześniu roku '39 się mówi i się pamięta (bardziej pamięta, z tytułu im bardziej od wojny daleko i mniej bezpośrednich uczestników spokrewnionych żyło to potomstwo bardziej heroizowało i awansowało antenatów). Zaś już współczesne dzieła jak Pianista to nieco dawały do zrozumienia że pan rezyserze miał checklistę jakie wydarzenia mają być w tle i pakował je w tło. Ja rozumiem biografia, ale jak już nie mógł być film piękny, to niech chociaż był wierny abo coś.

Eh. Ponarzekałem, a już świta i trzeba by udać się po zapasy dopracowe.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38329
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #1 dnia: 18 Sierpnia 2023, 07:38:26 »
No cóż... To chyba taki ogólniejszy trend.
Niedawno niejaki Bagiński przy okazji dzieła może nie wojennego, ale z wojną w tle, jakim jest "Wiedźmin" Netflixa, stwierdził, że odstępstwa (ładny eufemizm) od książkowego oryginału powodowane są troską o masowego odbiorcę, gdyż ten jest za głupi, żeby się w sapkowych głębiach i niuansach połapać.
Z drugiej strony, niejaki Pratchett (który też od tematów wojennych nie stroni, polecam "Monstrous Regiment") skomentował, że to nie amerykańscy czytelnicy są niepełnosprawni umysłowo, tylko amerykańscy wydawcy za takich ich mają.

Ja z kolei, pozwalając sobie dołączyć do tego światłego zestawu komentatorów, sądzę, że jak zwykle chodzi o kasę. Producenci dzieł masowej kultury chcieliby ostrzyc jak największą masę odbiorców i trafić z dziełem do jak najszerszych mas. W związku z tym obniżają poprzeczkę. żeby ci z dolnego końca spektrum IQ też się załapali.
W związku z tym powstają mało inteligentne gnioty.
W związku z tym kolejne pokolenia publiki (a też i przyszłych twórców) wychowują się na mało inteligentnych gniotach.
W związku z tym powstają kolejne...

Może to się kiedyś odwróci, Disney podobno zaczął zauważać, że ostatnie płody tejże polityki nie przynoszą spodziewanego przyrostu zysków (delikatnie to ująwszy).

Ale że na nasze podwórko wszystko z lekkim opóźnieniem przychodzi, tedy tracę powoli nadzieję, że doczekam.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26165
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #2 dnia: 18 Sierpnia 2023, 09:23:58 »
A Barbie to jest dla inteligentnych czy mniej? Bo się zastanawiam czy obejrzeć...

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #3 dnia: 18 Sierpnia 2023, 12:18:07 »
Co tam Barbie, A Indiana Jones, czy kolejne części Gwiezdnych Wojen? A ostatni Bond zamartwiający się o córeczkę? Mela słusznie wskazała, że chodzi o cały zespół czynników, choć jak to się zaczęło, przynajmniej u nas widać po radiach. Radiach, znaczy rozgłośniach radiowych, które powstały po 1989 r. Radio Z, RMF to przecież równia pochyła schlebiania najprostszy, bo chyb  słowo "najniższym" byłoby niewłaściwe, gustom klienta. Ma słuchać muzyki i wiadomości, a wiadomości także tych najprostszych: tragiczny wypadek na A1, dziecko wypadło z balkonu, nadciąga pogodowe załamanie.
A teksty piosenek, dla młodzieży ktoś pisze jeszcze normalne i dodaje do tego normalna muzykę?
Oj, chyba stetryczeliśmy...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38329
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #4 dnia: 18 Sierpnia 2023, 13:59:25 »
A Barbie to jest dla inteligentnych czy mniej? Bo się zastanawiam czy obejrzeć...

Nie wiem, nikt ci nie broni. Pamiętam jak na jednym filmie akcji świetnie się z Grzegorzem bawiliśmy, choć śmialiśmy się chyba nie w tych miejscach, które przewidział reżyser.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38329
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #5 dnia: 18 Sierpnia 2023, 14:05:36 »
Co tam Barbie, A Indiana Jones, czy kolejne części Gwiezdnych Wojen? A ostatni Bond zamartwiający się o córeczkę?


No od dawna się już dopominam - gdzie są nowe historie?
Gdzie jest Kino Nowej Przygody?
Dosłownie to zresztą było New Adventure Cinema, czyli Nowe Kino Przygody.
Aktualnie mamy epokę remake, sequel, prequel, czyli smażenie tamtych kotletów w sosie nostalgii naszego pokolenia.
Naszego, bo:
- mamy jeszcze czas i kasę, żeby chodzić do kina,
- wychowaliśmy pokolenie, które już ma czas i kasę, żeby chodzić do kina,
- nostalgicznie wspominamy czasy będące prawdziwym rezerwuarem świeżych, oryginalnych historii, z których można robić odsmażane kotlety...

Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija, ale czy ja się doczekam nowych historii? Nowych bohaterów?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Urzędnik

  • Bułczarz
  • **
  • Wiadomości: 64
  • słoiki dżemu truskawkowego +10/-0
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #6 dnia: 18 Sierpnia 2023, 19:32:56 »
No cóż... To chyba taki ogólniejszy trend.
Niedawno niejaki Bagiński przy okazji dzieła może nie wojennego, ale z wojną w tle, jakim jest "Wiedźmin" Netflixa, stwierdził, że odstępstwa (ładny eufemizm) od książkowego oryginału powodowane są troską o masowego odbiorcę, gdyż ten jest za głupi, żeby się w sapkowych głębiach i niuansach połapać.
Z drugiej strony, niejaki Pratchett (który też od tematów wojennych nie stroni, polecam "Monstrous Regiment") skomentował, że to nie amerykańscy czytelnicy są niepełnosprawni umysłowo, tylko amerykańscy wydawcy za takich ich mają.

Ja z kolei, pozwalając sobie dołączyć do tego światłego zestawu komentatorów, sądzę, że jak zwykle chodzi o kasę. Producenci dzieł masowej kultury chcieliby ostrzyc jak największą masę odbiorców i trafić z dziełem do jak najszerszych mas.

I tak i być może nie. Głęboko podejrzewam (a i poparte jest to wszelakimi My Little Pony i jeszcze kilkoma franczyzami) że filmy seryjne mają raczej zadanie narobić wokół franczyzy szum i tym pomóc w zrobieniu dobrego biznesu na wszelakich zabawkach i gadżetach związanych z filmem.

Pomyślmy tylko - no ile się wyda ze strony konsumenta na obejrzenie filmu? Niech będzie że pójdzie taki na ten film z czterosobową rodziną i kupi wydanie na DVD, no powiedzmy że rozrzutnie taką drogą wyda 500 złotych. A jak nam co dziesiąty widz kupi powiązany tematyczne zestaw lego czy jakiś inny plastik to i bardziej skory będzie do wydania pieniędzy, a i branża plastiku pamiątkowego ma wyższe marże. I tu jest wręcz lepiej jeżeli fanbaza ma o czym debatować, a jako że nie lubią już debatować o dziurach logicznych to lepiej zrobić gorszy film, żeby trochę hejtu poszło. Filmoznawcza mógłby tu jakiś wpływ filmów intencjonalnie złych odnaleźć, ale ja się nie podejmę.

Ambitne to też - filmy z serii The LEGO Movie ambitnawe były, na moje oko pedagogiczne poprawne (pokazana poprawna i niepoprawna relacja pomiędzy rodzeństwem, pokazanie problemów w relacji z punktu widzenia zarówno starszego i młodszego rodzeństwa, pokazanie opłacalności współpracy, wyjaśnienie że dziecko może być dziecinne i dziecinne będzie - a i każda teza z uzasadnieniem) ale chyba wielkiej furory nie zrobiły.

Co tam panie w fantastyce to ja nie wiem, trzymam się w tej materii Dukaja i tyle. Choć też raczej dzieł starszych, potem poleciał za bardzo w bycie guru i pedantyzm redakcyjny jak na mój gust. Noi też się nie zgadzamy, ja uważam Xavrasa Wyżryna za fabułę udaną, autor samego Xavrasa już chyba nie.

Mnie bardziej właśnie ruszyła jakość krajowych filmów okołohistorycznych - pierwszy film o Piszczku z lat sześćdziesiątych krytykował nieodległy od kręcenia okres historii oraz postawę bawidamsko-karierowiczowską podlaną szczyptą zakłamania, drugi z lat osiemdziesiątych to ja w sumie nie wiem co miał krytykować. Bohater był po prostu głupi z urodzenia i uparcie chciał się przymilić do blondyny dobrze urodzonej. Co w sumie było smutne, gdyż film wizualnie przyjemny i aktorzy wizualnie dobrani do ról, szkoda że spłycone to było strasznie.

Co tam "nowego" jest kręcone z materii wojennej w Polsce to ja nawet nie wiem, próbowałem obejrzeć Syberiadę no i ten, niestrawny a ja strawiłem nawet zbiór opowiadań Sołżenicyna (nie polecam, pisał wtórnie, jak się zna Jeden dzień z życia... to pozostałe raczej za wiele nie wniosą). Na już bardzo masowy Czas honoru to ja w ogólę, odpadłem pomimo wielu prób w wielu miejscach wielu sezonów, ale co ja włączałem jakiś odcinek to albo wielka i wysoka piwnica udająca kanał (nawet nie udająca), a to sławny i znany hitlerowiec ukrywający się w powojennej Warszawie, a to inne dzikie pomysły. Zawiesić niewiarę to ja mogę, ale jak mam zaakceptować idealnie wyfryzurowanych powstańców to jednak już nie mogę.

Chyba najmłodszym filmem historyczno-wojennym jakim zmogłem obejrzeć więcej niż raz i nie odrzucić myśli przemyślenia go to był właśnie ten o pójściu do kina - rocznik, zdaje się, 2007, a to już szesnaście niezapomnianych lat.

Cytuj
No od dawna się już dopominam - gdzie są nowe historie?
Gdzie jest Kino Nowej Przygody?
Dosłownie to zresztą było New Adventure Cinema, czyli Nowe Kino Przygody.

Tu będzie problem marketingu. Kolejne star trek warsy w indianie na pewno przyciągną ludzi do kina a i marketing w dużej mierze zrobi się sam. Próby uruchomienia nowych franczyz były, chwytały średnio - jak już coś "nowego" chwyta chociaż trochę, to po prostu przeniesienie na ekran kina/telewizora fabuły z innych mediów.

Cytat: Cezarian

A teksty piosenek, dla młodzieży ktoś pisze jeszcze normalne i dodaje do tego normalna muzykę?

A tu już lepiej niż w takim 2003 jeżeli mowa o w miarę młodych twórcach. Taka Sanah może i Mietkiem Foggiem nie jest, ale przynajmniej to nie jest kolejne jeden osiem el z rapem spod znaku degeneracji.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38329
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Kiedyś panie, to były filmy wojenne. Potem nie było.
« Odpowiedź #7 dnia: 18 Sierpnia 2023, 20:48:35 »

I tak i być może nie.


Oczywiście.
Cytując klasykę: Jedno nie przeszkadza drugiemu...




Tu będzie problem marketingu.

Również oczywiście. Znany już co najmniej od czasów inż. Mamonia.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.