A niech tam. Pochwalę się. Miałam dzisiaj niewątpliwą przyjemność poznać profesora Niwińskiego. Tego Niwińskiego, co to od lat próbuje wykopać Herhora, który jako szczwany lis, zajadle się przed tym wykopaniem broni. Profesor zapowiedział stanowczo, że w tym roku to już na pewno tego Herhora wykopie, a zapewne ma rację, bo powtarza to już od dziesięciu lat.
Dzieci były zafascynowane, mimo że profesor nie przyprowadził ze sobą mumii, ani nawet hipopotama. Co prawdaż sam wyglądał, jakby go świeżo z sarkofagu wyjęli i dzieciaki zapytywały przejętym szeptem, ileż profesor może mieć lat. Z tonu pytań jednoznacznie wynikało, że chodzi im w zasadzie o uściślenie, z przedstawicielem której faraońskiej dynastii profesor mógł się znać osobiście.
Mnie się powiodła misja pozyskania autografu na książkach profesora. Chociaż niestety nie podpisał się hieroglifami, pobieżna analiza wskazuje na jakaś archaiczną formę pisma demotycznego, więc co dokładnie napisał, to nie wiem. Badania trwają.
na zdjęciu poniżej szacowny polski archeolog w wieku w zasadzie emerytalnym, przy pracy