K, tsm, że w związku z bezchmurnym wyżem jesiennym będę was teraz straszyć po nocach.
Dziś w menu był łypiący prowokacyjnie Jupiter, powabne Plejady i pierwszy, od razu udany, zamach na Galaktykę Andromedy.
Oprócz tego mieliśmy bliskie spotkania trzeciego stopnia z nieznajomym nam do dzisiaj kolegą po Uranii, który co prawda był w stanie wskazującym na wysokie orbitowanie i wszystkie gwiazdy widział jako podwójne, za to tryskał niepohamowanym entuzjazmem i robił za automatyczny głośnomówiący atlas nieba. Teleskop udało się ocalić
PS:Fasiol, ani mi się waż rano hałasować!