Ach, Białystok! Ostoja tolerancji! Tam można lać i wyzywać każdego, niezależnie od koloru skóry i wyznania, pod warunkiem, że nie nasz.
Można też sobie malować symbole szczęścia należące do dowolnej kultury i dowolnej epoki, nie zawracając sobie głowy ich późniejszą ewolucją semantyczną.
Prawdziwy matecznik swobód obywatelskich!
Edit, bo tak mi właśnie a propos tych starożytnych symboli do głowy przyszło: Czy jakbym oświadczyła, że Pan Sędzia jest wuj, to by się Wysoki Sąd ucieszył, albowiem w kulturze hinduskiej, pramatce naszej praindoeuropejskiej, lingam jest otaczany czcią i wszelką rewerencją jako symbol dobrobytu i ogólnej pomyślności, czyż wszak nie?