Ciekawostka z wolnocółwki. Fantastyczna sprawa... idziemy sobie spokojnie ulicą, a tu przejeżdża obok mały samochodzik i nadaje coś przez megafony. Niby nic takiego, normalna reklama, myślę dopóki nie zaczyna się przysłuchiwać ćwierć znajomemu językowi. I co się okazuje? To zaproszenie na pogrzeb jakiegoś miejscowego obywatela. Z tego co zrozumiałem mówili tylko o mszy, nie zaś o ewentualnej stypie. Jednak, jak dla mnie i tak bomba. W sumie nic dziwnego, przecież formalnie półrządzi tu biskup.