Aparat zapłonowy stał się przyczyną tragedii.
Pani Julia P., podczas naprawy swojego forda zażyczyła sobie m.in. wymiany aparatu zapłonowego. Jako, że stacja obsługi nie była autoryzowana, użyto tzw. zamiennika, a nie oryginalnego i polecanego przez firmę produktu.
Przez jakiś czas nic się nie działo - samochód sprawował się dobrze. Gdy jednak tylko pozostałe części dowiedziały się, że ich nowy kolega to fejk, nie dawały mu życia.
Wyśmiewały go, wytykały palcami, odmawiały za plecami. Szczególnie brylował w tym wał napędowy oraz pasek rozrządu. Alternator i filtr oleju nie były mu także dłużne.
Biedny aparat zapłonowy starał się jak mógł, wykazywał swoją przydatność oraz sprawność. Niestety, jak każda nadgorliwość, także i to działanie stało się przyczyną tragedii.
Pewnej nowy, podsłuchawszy rozmowę alternatora z trzecim cylindrem, jakoby nie potrafił już zapalić, nasz aparat postanowił udowodnić swą 100% przydatność i dał iskrę. Ta skoczyła na tłoki, tłokami do boku i dalej w ziemie.
Widząc to, aparat spalił się ze wstydu, pociągając za sobą cały samochód.
Wniosek?
Tylko autoryzowane stacje obsługi zapewnią ci sprawny fizycznie i moralnie samochód.
Tekst powstał na zamówienie firmy Ford Motor Poland