Wędzone, a nawet przypalone to były jakieś młode pindy, które w pewnym momencie przybiegły zabrać dzieci żeby sobie pożar pooglądały. I nie dziwię się policjantom, którzy odpowiedzialni byli za zabezpieczenie "imprezy", wkurzali się na takie mamuśki, które chciały jak najbliżej z dziećmi podejść...
A wędzić się faktycznie nie dało. Wiało akurat na północ...