Rety, Stefanu na oczy (oko?) padło i sarkazmu nie rozpoznaje.
Milicja!!!
Zupełnie bez związku przytoczę angdotę, jaką często opowiada mój Tata.
Kobiecina na targu sprzedawała masło (albo ser, nieistotne). Kiedy czynnik rządowy (w anegdocie był chyba Gierek) zwrócił jej uwagę, że niedoważa, zarzekła się, że to niemożliwe, bo przecież używa jako odważnika chleba z państwowej piekarni, któren przecież zawsze ważył kilo, no przecież Partia by nas nie oszukała...