Zastanawiałem się, czy tę wiadomość wstawić w aktualnościach, czy może w tfurczości własnej, czy też może w a dziś w Trójce, jednak po dłuższym zastanowieniu, wybór mógł być tylko jeden: aktualności.
Otóż, jak doniosło o godz. 13 – tej nasze ulubione radio – Program III PR, policja zatrzymała dzisiaj pewnego chemika w związku z zarzutami o produkcję narkotyków.
Przeszukanie mieszkania chemika ujawniło ok. 500 kg narkotyków oraz wykonane profesjonalnie amatorskie laboratorium do produkcji różnego rodzaju narkotyków. Policjanci byli zaszokowani, że na powierzchni 50m2 chemik pomieścił: odczynniki chemiczne, składniki do produkcji, zapasy narkotyków, żonę, dziecko, kota, komputer i telewizor oraz wygospodarował „bo nigdy nic nie wiadomo” pokój gościnny. Chemikowi przedstawiono zarzuty produkowania narkotyków niespełniających norm unijnych oraz braku zaświadczeń – raportów bezpieczeństwa chemicznego w tzw. unijnym systemie REACH.
Zaniepokojony i pełny najgorszych przeczuć zadzwoniłem do Stefana. Niestety, miałem rację. To on był bohaterem całego zamieszania. Zastałem go na posterunku, gdzie tłumaczył zdumionym policjantom, że uwielbia słowa „redundacja dezynwoltury”, bo są trudne, a on lubi wyzwania, zwłaszcza expressis verbis wyrażane w sferze językowej. Powołał się też na swojego pożal się Boże prawnika, który ostatnio uraczył go kilkoma trudnymi słowami zasłyszanymi przypadkowo podczas kłótni z żoną ekonomistką. Słowa te, zaczerpnięte wprost z terminologii ekonomii normatywnej w wyuzdany sposób opisywały powszechnie znane czynności bankowe wykonywane wspólnie przez małżonków podczas wynoszenia śmieci.
Wyrwany telefonem z mentorskiego transu, Stefek wybronił sie z zarzutów jednym zdaniem, stwierdzając, że to wszystko, co u niego znaleziono to tylko posag Lusi, a on nie wie, gdzie Lusia obecnie przebywa. Tego było stróżom prawa dosyć. Wypuścili go błagając, aby nie powiadamiał o zwolnieniu mediów, bo to im zaniża statystyki oglądalności. W zamian wykreślono mu z centralnej kartoteki drogowych punktów karnych 154 punkty, które miał od 1965roku oraz naprawiono chłodnicę w samochodzie wyciągając z niej kota znanego jako pies na płyn borygo.
Stefek łaskawie przystał na propozycje policji, zastrzegając jednak, czym wzbudził ogólne przerażenie, że on tu jeszcze wróci.