No,niezła pierdoła.Kuszczak był jednak lepszy,pamiętacie?
No kto by nie pamiętał Wpuszczaka...
Tak mi się anegdota z owego okresu przypomniała, jak to Martinez wraca do domu i opowiada żonie jak tam na meczach się spisywał, radość na obliczu, entuzjazm uszami bucha, a żona na to:
- Ta, i jeszcze powiedz, że bramkę strzeliłeś...