Przyuważone w sieci, ja wiem, że tak on-topic niegrzecznie ale...
"Newsweek": Artur Zawisza domaga się kar dla kobiet, które przy drogach noszą minispódniczki i bluzki z głębokim dekoltem.
Od kilku miesięcy poseł Prawicy Rzeczpospolitej lobbuje w Ministerstwie Sprawiedliwości za wpisaniem do kodeksu karnego nowego rodzaju przestępstwa - biernego zachęcania do seksu. Miałoby ono polegać na noszeniu przez kobiety kuszących strojów i mocnego makijażu w okolicach dróg. Według posła taki paragraf pomoże zwalczyć prostytucję kwitnącą przy ruchliwych trasach.
Pozostaje problem jak odróżnić prostytutki od innych skąpo ubranych kobiet. - Może się zdarzyć, że atrakcyjna dziewczyna wracająca w mini z dyskoteki zostanie zatrzymana przez policję, ale takie przypadki byłyby rzadkie - powiedział "Newseekowi" Zawisza. Dodał, że wierzy w doświadczenie policjantów, które pozwoli im odróżnić porządne kobiety od panien lekkich obyczajów.
Zastanawia jedna kwestia: partia tego pana... hm... posła na jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym miejscu stawia - poprawcie mnie jeśli się mylę - rozmnażanie, odmieniając przez wszystkie przypadki lingwistycznego potworka jakim jest słowo "dzietność". Z drugiej strony chce karać za zachęcanie do seksu ("seksa u nas niet!" - skąd to?) i to nawet bierne. Biorąc pod uwagę że alternatywne sposoby rozmnażania (np. klonowanie) są - nomen omen - w powijakach, trochę to wszystko sprzeczne ze sobą.
Ciekawe swoją drogą, czy wkrótce zostanie wprowadzony obligatoryjnie tylko jeden rodzaj kostiumu kąpielowego? Mam oczywiście na myśli znany ze wspomnień dziadka Jacka kostium w stylu mandżurskim!