Na szczęście wybrałem NFZ.
Wyjaśniła się kwestia przesunięcia mojej operacji. Okazuje się, że lekarze wolą operować rano w poniedziałek, na poniedziałkowym kacu niż wieczorem w piątek na piątkowym głodzie alkoholowym. Przesympatyczna, choć ubrana i niekulejąca pielęgniarka potwierdziła, że zna operujących lekarzy, jak się wyraziła... "na wylot" i wolałaby być przez nich operowana w poniedziałek rano.
Nie gasną jednak echa pierwszej dzisiejszej operacji. Mój drugi współspacz, którego krojono jako pierwszego, miał operowane kolano. Hłe hłe operowane. W ruch poszły siekiery, łomy, piły, młotki i dłuta. Co znaczy jednak człowiek starszej daty? Powiedział, że nie chce znieczulenia, bo już ponad czterdzieści lat jest w małżeństwie i wszystko zniesie. „A znieczulenie oddajcie potrzebującym, najlepiej dzieciom, wszystko dzieciom”. Panie na oddziale zachwycone, a ja pozostając pod niesłabnącym wrażeniem bohatera, cieszę się, że jestem w związku dopiero niecałe 22 lata i znieczulenie mi jeszcze przysługuje.