Phi, nie musiał szukać tak daleko.
U nas już imć pan Muszalski strzałę potrafił pionowo ku niebiosom posyłać aby załogę stanicy zabawić.
Niebezpieczne jednak to igrce były, gdyż, jak to własnem piórem jegomość pan Waligórski opisywał, strzała owa wróciwszy prosto w czubek głowy nieszczęsnemu łucznikowi się wbiła, szczęściem między dwiema półkulami się umieściwszy. Od tego czasu pan Muszalski wyposażon w ową antenę za przenośny odbiornik robił i starczyło, że siadłszy wieczorami przy ognisku paszczę otworzył aby całą zgromadzoną załogę mógł zabawiać, tym razem audycyje różne emitując. Pono nawet Program Trzeci, któren w tamtych czasach zamierzchłych jeszcze dawało się słuchać...