A, tutaj. Ze względu na temat przewodni, w miarę pokrewny (he, he).
Chociaż do prosektoryjnego by mogło też pasować...
Otóż okazuje się, że Wes Anderson najprawdopodobniej szlify reżyserskie zdobywał w naszej rodzimej Wytwórni Filmów Oświatowych.
Ja tu raczej widzę rękę Stanleya Kubricka.
Ekipa reżyserska ukrywa się pod hasłem "praca zbiorowa", ale trzeba też zwrócić uwagę na brawurowe kreacje w wykonaniu całej obsady oraz nadającą klimat całości muzykę (zwłaszcza utwór na maszynę do EKG).
Osoby o mocnych nerwach mogą to sobie obejrzeć przed snem.
Osoby o słabych nerwach, w szczególności wybierające sie do szpitala, proszone są o nie oglądanie tego wcale.