Autor Wątek: Zawodowe zaćmienia  (Przeczytany 159447 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 39949
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Zawodowe zaćmienia
« Odpowiedź #2550 dnia: 14 Października 2024, 17:12:51 »
I tu widać przewagę, jaką mają herbaciarze nad kawiarzami.
U nas w robocie to samo, ten ichni frymuśny ekspres ciągle czegoś chce i czymś mryga albo piszczy, a to dosyp, a to dolej, a to wysyp, a to przedmuchaj...
Moja machina do uszczęśliwiania mnie płynem pobudzającym ma tylko jeden pstryczek. I zawsze działa. Chyba, że nie ma prądu, to wtedy nic nie działa, nawet niszczarka.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 54086
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Zawodowe zaćmienia
« Odpowiedź #2551 dnia: 14 Października 2024, 18:14:02 »
Popieram Cię,  bo mam dokładnie tak samo. Problem jednak w personelu, bo jakkolwiek znakomity i qyrobiony, to morale upada!
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 54086
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Zawodowe zaćmienia
« Odpowiedź #2552 dnia: 30 Października 2024, 16:44:08 »
Stwierdzenie, że nasza Kancelaria jest w awangardzie przyrostu naturalnego w Polsce byłoby nieco na wyrost, jednak mamy się w tej dziedzinie czym pochwalić i nasi pracownicy nie tylko z paragrafami żyją. To powoduje jednak i niezręczne sytuacje, kiedy takie poprawne, przepraszam, poprawnicze dziecko jest zbyt chore, żeby pójść do szkoły lub przedszkola i przychodzi z mamą do Kancy. Weźmy dzisiejszy przykład. Jako że miałem zdalną rozprawę sądową, a nasza kuchnia mieści się obok sali konferencyjnej, w której siedziałem na tak zwanych łączach, poprosiłem naszą koleżankę, żeby swojej córeczki nie biła – jak zawsze - w kuchni, bo będzie przeszkadzać w rozprawie. I stało się, dziecko zostało „uspokojone” w toalecie, ku zadowoleniu wszystkich, może oprócz odczytującej akurat na korytarzu pod tą toaletą akt notarialny SPN. Ale to już zupełnie inna historia.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.