Zakładam nowy wątek nie tylko ze względu na fakt, że dawno nie było nowego wątku (Stefek? Dlaczego wymieniam naszego przemiłego kotowatego, sam nie wiem?
), ale z uwagi na to, że szeroko rozumiane tematy związane z archeologią przewijają się nam już to ze względu na szczutka, już to ze względu na wiekopomne przygody Gonza, jako żywej skamieniałości, na
biżąco,.
To zacznijmy od Gonza. Wczoraj okazało się, to właśnie Gonzo pozował anonimowemu atryście, który wyrzeźbił Wenus z Milo. Okazało się także, że Wenus nie ma rąk nie dlatego, że połamał je mrok dziejów, a dlatego, że Gonzo podczas pozowania dłubał w nosie i artysta nie wiedział, co z tym "fantem" zrobić.
Wyszło także na jaw, że wzmiankowany "artysta" nie był żadnym geniuszem, a partaczem rzeźby. Mając do dyspozycji taaaaki model, popełnił nędzną imitację z za małymi piersiami.
Jednocześnie Gonzo zdementował wczoraj stanowczo informację, że to on był pierwowzorem postaci Laokona ze słynnej rzeźby - grupy Laokona. Gonzo pozował jako model synów Laokona oraz jako model węża.