Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1080179 razy)

0 użytkowników i 41 Gości przegląda ten wątek.

Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5925 dnia: 28 Lutego 2014, 18:11:39 »
Tak? To powiedz "hula hop"...
Zapomniałem dodać: Fuj fuj, kursantka Bruxa...
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5926 dnia: 28 Lutego 2014, 18:52:50 »
Tak? To powiedz "hula hop"...
Proszę bardzo: "latające kółko"  >:D

Chyba: jatające kójko   S:)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5927 dnia: 28 Lutego 2014, 21:08:15 »
Muszę: junta juje!

Offline Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21235
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5928 dnia: 02 Marca 2014, 09:02:13 »
Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5929 dnia: 02 Marca 2014, 09:52:17 »
No to chyba jak wrócę. W sam raz na rozruch do pracy, jak sądzę.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5930 dnia: 02 Marca 2014, 14:13:06 »
Onetem? W niedziele? To moze jeszcze fakt i se zapodasz...

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5931 dnia: 08 Marca 2014, 22:01:06 »
Znowu z życia, czyli z życia...

Upuściłam aparat. Fotograficzny. Ryjem na asfalt. Shit happens. Szkło z przodu w drobiazgi. Wyglądało raczej dramatycznie, ale dzięki bruksianej zapobiegliwości i doświadczeniu szkłem z przodu był filtr UV. Poza tym gra i buczy, robi zdjęcia, ale. Zdjęcia mają cudownie artystyczną ramkę w kształcie odłamków szkła, bo filtr nie da się odkręcić. Szto diełać?
Zabrałam aparat do największego sklepu fotograficznego w mieście. Full wypas, nawet mojego hubble'a mieli na wystawie. Profesjonalnie wyglądający kolo popatrzył na sprzęt, pokiwał mądrze głową, skasował 16 funciaków za nowy filtr i zabrał się do odkręcania. Ręcznie - nic. Super ekstra wypasionym sprzętem do odkręcania zadżemowanych filtrów - nic. Pokiwał głową jeszcze raz. Zapytał, kiedy wyjeżdżam, bo za dwa tygodnie mogłabym liczyć na powrót sprzętu z naprawy. Ewentualnie mogę podjechać do Bristolu i tam oddać do tej samej naprawy osobiście.
Cudownie.
Podziękowałam profesjonaliście i wyszłam.
Uliczkę dalej była taka dość obskurna kanciapa pod nazwą Bath Photo Service. Kanciapę wypełniał zupełnie nieprofesjonalnie wyglądający kolo i jego maszyna do wywoływania zdjęć. Wcisnęłam się w pozostałe ćwierć stopy kwadratowej i pokazałam sprzęt. Kolo spojrzał, wyciągnął spod lady zajebiaszczy śrubokręt płaski... po czym siłom i godnościom osobistom wywalił z pierścienia filtra zbyteczne szklane okruchy. Aparat robi zdjęcia jak marzenie. Koszt usługi - jeden uśmiech (od ucha do ucha ;D ).

Morał: Niezbędna jest, czy chce ktoś, czy nie, w pionie usług fachowa robota  S:)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5932 dnia: 08 Marca 2014, 22:14:49 »
Choć my wolimy kląć, ze ten świat, z kiepskiego zrobiony surowca...

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5933 dnia: 09 Marca 2014, 17:35:52 »
Ale ramka od filtra pozostała? I z założenia nowego filterka nici?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5934 dnia: 09 Marca 2014, 21:34:30 »
Chwilowo. Fachowiec nie dysponował kombinerkami, najwyraźniej. Ale jak miał dysponować kombinerkami, skoro u nich nawet nie ma odpowiednika słowa "kombinować"?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5935 dnia: 10 Marca 2014, 10:41:38 »
Chwilowo. Fachowiec nie dysponował kombinerkami, najwyraźniej. Ale jak miał dysponować kombinerkami, skoro u nich nawet nie ma odpowiednika słowa "kombinować"?
Ale kolaboracja jest?
A nie, to we Francji.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5936 dnia: 10 Marca 2014, 13:12:29 »
Chwilowo. Fachowiec nie dysponował kombinerkami, najwyraźniej. Ale jak miał dysponować kombinerkami, skoro u nich nawet nie ma odpowiednika słowa "kombinować"?
Ale kolaboracja jest?
A nie, to we Francji.
I Vichy, woda taka...

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5937 dnia: 10 Marca 2014, 15:18:05 »
Chwilowo. Fachowiec nie dysponował kombinerkami, najwyraźniej. Ale jak miał dysponować kombinerkami, skoro u nich nawet nie ma odpowiednika słowa "kombinować"?
Ale kolaboracja jest?
A nie, to we Francji.
I Vichy, woda taka...
A Vichy to nawet w Wietnamie...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5938 dnia: 14 Marca 2014, 12:39:30 »
Wiem stare, ale...
 
Prawnik wysłał notatkę do swego klienta:
            „Cześć Frank. Wydawało mi się, że widziałem Cię wczoraj w centrum. Przeszedłem przez ulicę, ale to nie byłeś ty. Jedna dziesiąta godziny, dziesięć dolarów”.
i
            Trudy i Josephine zapisały się na safari w australijskim interiorze. Pewnej nocy do ich namiotu wdarł się aborygen w samej przepasce, wywlókł Trudy ze śpiwora i zawlókł do buszu, gdzie „postąpił z nią po swojemu”. Znaleziono ją dopiero następnego ranka pod drzewem i zabrano półprzytomną do szpitala w Sydney. Następnego dnia odwiedziła ja Josephine i zauważyła, że przyjaciółka jest przygnębiona.
            - Musisz się czuć okropnie - zauważyła.
            - No jasne - odrzekła Trudy. - Minęły już dwadzieścia cztery godziny i nie dostałam żadnej kartki czy kwiatów. Wyobraź sobie, że nawet nie zadzwonił!
  oraz
            Pewna kobieta podała mężczyznę do sądu o zniesławienie za to, że nazwał ją świnią. Sąd uznał jego winę i kazał mu zapłacić odszkodowanie. Po wysłuchaniu wyroku pyta jeszcze sędziego:
            - Czy to znaczy, że nie mogę już nazywać pani Harding świnią?
            - Tak, oczywiście - odpowiada sędzia.
            - A czy to znaczy, że nie mogę nazwać świni panią Harding? - pyta dalej podsądny.
            - Nie, może pan - odpowiada sędzia. - To nie jest przestępstwo.
            Mężczyzna patrzy pani Harding prosto w oczy i mówi:
            - Do widzenia, pani Harding.
 
 

Offline Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21235
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #5939 dnia: 14 Marca 2014, 16:24:17 »
Nie pamiętam w którym wątku mieliśmy kiedyś fazę na wklejanie linków starych piosenek.
Mam takie cuś

Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.