Dzisiaj będzie dłuższa opowieść, ale sprawa jest poważna. Niekiedy w Kancy ocieramy się o sprawy trudne, takie, jak wspólne wyjazdy na szkolenia. Wiadomo, że są to sytuacje wielowątkowe, pod którymi powierzchnią wiele spraw nawarstwia się i spiętrza.
I tak, w ubiegłym tygodniu wybraliśmy się na szkolenie do Janowa Podlaskiego. Jeszcze w samochodzie kolega zwraca się do koleżanki – znanej i szanowanej, także na tym forum, skrzypaczki:
– Zapomniałem wziąć prezerwatywy, może ty wzięłaś?
Koleżanka, cała w pąsach mówi, że także nie ma. Siedzimy, silnik zgasł, cisza i zgroza wypełzają z najdalszych zakamarków samochodu. Co teraz robić? Wszystkich poraziła powaga sytuacji. Na szczęście od czego myślenie kreatywne?
- Zadzwoń – mówię do koleżanki – do swojego absztyfikanta i mu powiedz, że jedziesz z szefem na szkolenie i zapomniałaś prezerwatyw, niech ci dowiezie.
Pomysł wszystkim się spodobał i zadzwoniła. Niestety, na współczesnych mężczyznach – co potwierdzi każda kobieta – polegać można coraz mniej. Przywieźć owszem przywiózł, ale dopiero następnego dnia wieczorem. Jego dziewczyna, a nasza koleżanka zareagowała tak, jak kobieta w takiej sytuacji zareagować powinna:
- Cooo? Teraz przywiozłeś? Jak wyjeżdżamy? Za późno, Musiałam sobie przez ciebie poradzić bez prezerwatyw!
I strzeliła klasycznego kobiecego focha, chłopak musiał ją na rękach przepraszać.
I to mogłaby być puenta, gdyby nie dalsze fakty. Otóż chłopak w ramach tego przepraszania obiecał jej, że następnym razem nie puści jej bez prezerwatyw.
Z kolei jak się o całej historii dowiedziała inna nasza pracownica, która na szkoleniu nie była, podsumowała wyjazd krótko: „szkoda, że mnie nie wzięliście, ja bym prezerwatyw nie zapomniała”.
Ech, łza się kręci na taki dobry personel.