Jedyna taka fabryka, a w zasadzie pozostałości. Przez 60 lat zielona plama na mapach, chociaż to było swoiste miasto w mieście ze swoimi liniami autobusowymi itd. Druga była pod Zieloną Górą, ale całkowicie ją zniszczono. Ta u nas została razem z obozem pracy. Zresztą trudno ją było wysadzić. Nawet teraz kiedy przekształcono większość fabryki w park przemysłowy. Kolegi firma "odziedziczyła" wraz z terenem jeden z mniejszych bunkrów. Koszty jego rozbiórki były niebotyczne. Usunęli więc tylko pionowe zaostrzone pręty z dachu (to na spadochroniarzy) i zrobili z niego piwniczkę na wino.
A z pochodniami już można, chociaż kiedyś tak bano się iskier na wydziale produkcji nitrogliceryny, że podłogi blachą ołowianą wykładano. Ale wszystko to ruscy wywieźli. W 1800 wagonach...
Fajnie jest zwiedzać fabrykę, jak są grupy rekonstrukcyjne. Robi to swoisty klimat. Byłem na takiej imprezie kiedy to jeszcze nie wyglądało tak jak teraz. Były tylko surowe mury, niezabezpieczone przejścia, brak wystaw. Niemiecka grupa rekonstrukcyjna + surowe otoczenie robiło wrażenie. Teraz w grudniu oprowadzałem po niej znajomego Włocha (jeszcze przez koronawirusem), to nie robiło już na mnie takiego wrażenia.