A, to po szesnaście.
A czereśnie po osiemnaście, ale jeszcze kwaskowe trochę. I małe.
Pan Sadownik włosy rwał z głowy na tę tegoroczną pogodę. Najpierw zakwitło za wcześnie, potem wymroziło, teraz susza i owoc nie rośnie...
Pod Warszawą to i tak jeszcze nie ma tragedii, jak widać. Ale ludziska z innych regionów skarżą się, że w tym roku przyszło pierwszy raz w życiu pójść i kupić, bo wszystek owoc wymroziło na drzewach w ogródkach.
Nie wiem, jak plantacje sadownicze, ale pewnie podobnie.