Hehe, celny w obserwowaniu tego typu zachowań jest pan Orbitowski Łukasz. Oto wyimek z opowiadania "Włócznia i nóż" ze zbioru "Wizje alternatywne - antologia polskiej fantastyki", wyd. Solaris, 2007:
(...) Przecznicę dalej na Szlaku mieściła się mordownia. Myśleliśmy, że piosenka dochodzi stamtąd. Nie umieliśmy też jej rozpoznać. Śpiewało kilka męskich głosów, z widocznym wysiłkiem, jakby jednocześnie robili pompki. Znałem te słowa. Każdy w Krakowie je znał.
Legia to stara k###a
Legia j####a jest
Legię trzeba p#######ć
Legię cwks
Wyszedłem zza rogu. Czterech facetów śpiewało, kopiąc piątego. Piąty, wyraźnie mniejszy, osłaniał jądra i głowę. Kopali go synchronicznie. Czerwony natychmiast pociągnął nas w kierunku Rynku. Nawet Żółty przestał gwizdać.
- Kibice tak mają - wyjaśnił Czerwony gdy już zobaczyliśmy Planty. Nie wiem czy to specyficzne, krakowskie, czy wszędzie tak robią.
- Nie wszędzie - odezwał się Brzeg, po raz pierwszy odkąd opuściliśmy mieszkanie. - Gdzie indziej ludzie biją i milczą.