U nas w Kancy sytuacja zupełnie niestandardowa. Jednej z naszych pracownic, specjalistce od lichtensteinczyków w domu udało się przy pomocy rodzonej teściowej udowodnić prawdziwość teorii tzw. efektu motyla. Jak się okazało teściowa jest wybitnym specjalistą od chaosu deterministycznego, czyli mówiąc po ludzku kompletnego zaburzania i paraliżowania zdawałoby się zupełnie niezależnych od niej układów. Jest to oczywiście immamentna cecha wszystkich teściowych, jednak nasza bohaterka wyjątkowo łączy efekt motyla z efektem skali. A było to tak. Teściowa zachorowała na COVID, a ponieważ zajmowała się dzieckiem naszej koleżanki, zaraziła i dziecko, i koleżankę, i jej męża, a swojego syna. A mąż koleżanki jest szefem sztabu odśnieżania dróg w Białymstoku. I oczywiście wydarzenia nabrały tempa. Zaraził cały sztab, wszyscy wylądowali na odosobnieniach lub kwarantannach, a do odśnieżania trzeba było ściągać… nie, nie Fasiola, a przypadkowe osoby z innych wydziałów Urzędu Miejskiego, które w rękach łopaty do odśnieżania nie miały! Skutek wiadomy, miasto zaśnieżone, zupełnie przypadkowo sól, nie tylko fizjologiczna, się skończyła, ludzie wściekli, głowa prezydenta w przyszłych wyborach wisi na wosku. A dlaczego efekt motyla? To proste, okazuje się, że mąż teściowej zawsze do swojej duszki mawia: „mój ty motylku”.