Refleksja na dziś...

[Fasiol]

Kupne tylko mamy, takie się nie liczą.

[Bruxa]

No tak, i pewnie kupione nie na plebanii.
Przepraszam, przypomniała mi się historia z jakiegoś kościoła parę Niedziel Palmowych temu. Na bramie mieli przybite obwieszczenie, że święcone będą tylko palmy zakupione na przykościelnym straganie, inne się nie liczą i wody święconej nie przyjmują.

[Fasiol]

Te niezakupione na właściwym straganie są hydrofobowe?

[Bruxa]

Chyba tak. A przynajmniej święceniofobowe.

[Fasiol]

I co? Tylko u mnie " no i o"?

[Bluesmanniak]

Ale jakie "o"?

[Bruxa]

O! Zaraz lecim na kąpiel wirową, bicze szkockie i ultradźwięki. A potem gimnastyka i krioterapia.
Że o kuracji pitnej nie wspomnę.

Cały dzień roboczy.

[Fasiol]

Ale jakie "o"?

O że poniedziałek roboczy.

O! Zaraz lecim na kąpiel wirową, bicze szkockie i ultradźwięki. A potem gimnastyka i krioterapia.
Że o kuracji pitnej nie wspomnę.

Cały dzień roboczy.

Nie ma kiedy taczki załadować.

[Bluesmanniak]

Szkockie bicze?! No, no, no...

[Fasiol]

To Grzegorz w kilcie musi być?

[Bluesmanniak]

Do biczowanie to chyba zdejmuje?!

[Fasiol]

Jak ussę biczują to chyba zdejmuje.

[Bruxa]

Nie wiem, mnie nie wpuszczają.

[Bruxa]

Tymczasem, śpicie?
Śpijcie.

A mieszkanie pod lasem ma wiele zalet. Można na przykład od 4:30 rano zastanawiać się, czy się chce to bydlę słowika nagrać czy zamordować...
Ale trzeba mu przyznać, koncert dał pół godzinny, pełnowymiarowy, i chyba się nawet nie powtarzał. Znaczy główny maestro. Bo potem się włączyli jacyś młodsi koledzy chyba 

Teraz już przestało, jutro pewnie repeta.

[Fasiol]

A mnie jakoś ptasie trele nie budzą, może dlatego że mam je na codzień zamiast Konotopy?