Biorąc pod uwagę topografię, to ona tam z zasady niczego innego nie robi.
W Kotlinie nie jest dobrze, a padać będzie jeszcze jutro.
I nie wiem co mnie bardziej przeraża, zdjęcia z Kłodzka i Stronia, czy zalew dezinformacji przy tej okazji.
Dwa przykłady. Poszło to info, że przekroczono w Kłodzku stan z 97. I wszyscy zaczęli powtarzać, razem z błędną informacją o ówczesnym poziomie wysokiej wody. Mnie coś nie grało, bo akurat pamiętam, jak było, ale mogę się mylić, tyle lat... I zaczęłam szukać informacji. I nie mogłam znaleźć, bo jedyne, co się wyświetlało, to milion powtórzeń fałszywego newsa z dzisiaj. Prawie maczetą się przebiłam do Wikipedii, tam jeszcze dało się wyłowić dane faktyczne, acz też z mętnej wody.
Drugi przykład? Radio 357 wrzuciło duszeszczypatielny post na Fejsie, jak to się solidaryzują w obliczu tragedii, the usual stuff. Okrasili go zdjęciem zalanego Wrocławia. Z 1997, ale ten detal we wpisie nie rzucał się w oczy. Kilka osób, w tym ja, zwróciło im uwagę, że to trochę nieładnie. Po jakimś czasie zaczęłam dostawać powiadomienia o komentarzach do mojego komcia, gdzie ludzie wyzywali mnie od idiotek nie umiejących czytać, bo przecież jest podpisane elegancko. No, wtedy już było... Ba, lepiej, po dalszych paru godzinach ten sam post zdobiło już zdjęcie aktualnej powodzi (bo wreszcie zaczęła spełniać oczekiwania tamtejszych mediaworkerów?) a i sam post został przepisany. Bez żadnej wzmianki o zmianach.
No jest plus tej sytuacji, minaowicie straciłam resztki zaufania do mediów. Nie, serio, uważam to za plus. Lepiej późno niż wcale.