Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1080315 razy)

0 użytkowników i 40 Gości przegląda ten wątek.

ruch pedadoga

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4380 dnia: 26 Czerwca 2012, 21:33:54 »
A propos Pedadoga - nie zapominajmy także o Niemcach i Wlochach
Ja właśnie Włochów od Wołochów, a nie Romanów miałem na myśli. Inna sprawa to Romowie, których nazwa wbrew pozorom nie ma ani z Rzymianami, ani z Rumunami nic wspólnego.
A co na to Romanowowie? Jak taki uczeń ma się nie pogubić S:)

Offline jazzski

  • Hydraulik
  • Ekspert Toaletowy
  • *
  • Wiadomości: 980
  • słoiki dżemu truskawkowego +16/-1
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4381 dnia: 26 Czerwca 2012, 22:25:47 »
Romanowowie, to powieściowie. Powieść, to powiastka. Powiastka, to wezwanie. Wezwanie, to - winnego. Winny - to Cygan. Cygan, to Rom. Rom, to Romanow, pisać dalej - bo mam czas?

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4382 dnia: 27 Czerwca 2012, 14:22:36 »
Romanowowie, to powieściowie. Powieść, to powiastka. Powiastka, to wezwanie. Wezwanie, to - winnego. Winny - to Cygan. Cygan, to Rom. Rom, to Romanow, pisać dalej - bo mam czas?
Jasne, choć dalej układanka już precyzyjnie zakreśla koło - kowal zawinił, a Romanowów rozstrzelali. W Jekaterynburgu.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4383 dnia: 27 Czerwca 2012, 15:21:45 »
Winny - to Cygan.
Kardynalny błąd w ciągu, błąd który wypacza sens i wyklucza dowód.
Winny to pikowy.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4384 dnia: 27 Czerwca 2012, 15:41:11 »
Tak czy siak - czarniawy.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4385 dnia: 03 Lipca 2012, 15:09:24 »
Znowu, jak bumerang powraca wątek kozio-grecki. Choć tym razem obuchem...
za wiki...

Buzkaszi, dosłownie: "wydzieranie sobie kozy" – tradycyjna gra zespołowa uważana za narodowy sport Tadżyków,Uzbeków i Turkmenów w północnymAfganistanie. W grze biorą udział dwie drużyny jeźdźców na koniach, nie ma z góry określonej liczby zawodników mogących brać udział w rozgrywkach. Podczas gry do grających zespołów mogą dołączać się również kolejni gracze. Zadaniem zawodników każdej z drużyn jest poderwanie podczas jazdy z wyznaczonego na środku boiska kręgu leżących na ziemi zwłok kozła z obciętą głową (dawniej do gry tej używano korpusu zabitego wcześniej niewolnika, współcześnie zamiast ciała zabitego wcześniej zwierzęcia używa się również obciążonego worka wykonanego z jagnięcej bądź cielęcej skóry), przewiezienie ich dookoła boiska i zrzucenie do "bramki", której rolę spełniają zaznaczone na ziemi okręgi. Zadaniem zawodników przeciwnej drużyny jest odebranie "piłki" przeciwnikom, przewiezienie jej dookoła boiska i zrzucenie do okręgu rywali.

W grze właściwie nie ma żadnych zasad. Dozwolone jest bicie konia lub jeźdźca trzymanymi (często w zębach) małymi biczami (nahajkami), przepychanie, strącanie z konia. Nie ma żadnych upomnień lub kar. W grze zawodnicy muszą wykazać się niezwykłą sprawnością fizyczną, zręcznością oraz sprytem.

Do gry wykorzystywane są specjalnie do tego celu szkolone konie, które potrafią osłonić jeźdźca własnym ciałem, gdy ten spadnie podczas potyczki.


Przecież to jest potwarz dla każdego Greka! Grecy nie mają podobnego sportu prawdopodobnie dlatego, że:
- są przeciwni takiemu uprzedmiotowieniu kóz, bądź ich zwłok;
- w kaloszach źle się jeździ konno...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4386 dnia: 03 Lipca 2012, 15:46:14 »
Nie wiem czemu skojarzyło mi się: http://satwcomic.com/sports-in-finland
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4387 dnia: 03 Lipca 2012, 19:39:51 »
Nie wiem czemu skojarzyło mi się: http://satwcomic.com/sports-in-finland
Pozornie wszystko pasuje, ale ta Szwedka ciągle ma głowę... Chyba, że idą na paradę.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4388 dnia: 03 Lipca 2012, 20:40:50 »
To jest level hard - z żywą kozą jest trudniej biegać, bo sie wyrywa.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4389 dnia: 03 Lipca 2012, 21:28:00 »
A propos wątku:
Za onetem:
- Sekcja zwłok czarnego kota
Bardzo, bardzo mi się to nie podoba. Mój coś choruje, mam nadzieje, ze to upał.

Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26312
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4390 dnia: 04 Lipca 2012, 07:50:14 »
To jest level hard - z żywą kozą jest trudniej biegać, bo sie wyrywa.
A nie "Live Free and Die Hard"?

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4391 dnia: 04 Lipca 2012, 08:23:01 »
A jak to będzie po fińsku?

Stefan, Rudy też nieswój, najchętniej futro by zdjął, albo przynajmniej rozpiął...
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4392 dnia: 04 Lipca 2012, 21:24:58 »
Nie ma wentylacji w rękawach?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4393 dnia: 04 Lipca 2012, 21:46:06 »
Wentyluje uszami, ale na taki gorąc nie wydoli.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #4394 dnia: 05 Lipca 2012, 14:56:40 »
A tymczasem w K. u. K. Krakau....

Laryngolog z nożem i tłuczkiem do mięsa ścigał pacjentkę

Krakowski lekarz, uzbrojony w gaz, nóż i tłuczek, napadł na swoją pacjentkę, chcąc wymusić na niej wycofanie zeznań o molestowanie seksualne.  (...) Laryngolog Wacław K. pacjentki lubił badać w sposób kompleksowy. Specjalizacja wskazywałaby, że powinien zajmować się leczeniem nosów, gardeł i uszu, ale on odnajdywał się też w ginekologii.

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,12072287,Laryngolog_z_nozem_i_tluczkiem_do_miesa_scigal_pacjentke.html
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!