Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1079988 razy)

0 użytkowników i 31 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2565 dnia: 17 Stycznia 2011, 23:21:43 »
Oni to chyba głównie piwa nie  wylewają za ten kołnierz. Zarżnąć się też można, ale jednak mniej gwałtownie.

Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2566 dnia: 17 Stycznia 2011, 23:45:37 »
Oni to chyba głównie piwa nie  wylewają za ten kołnierz. Zarżnąć się też można, ale jednak mniej gwałtownie.
No a te pędzone na myszach? Oglądałem niedawno powtórkę filmu dokumentalnego o tytule "Miś" i wynikało z niego, że w Anglii piją jeszcze więcej niż u nas i to właśnie jakieś paskudztwo na myszach pędzone, które powoduje szybkie i skuteczne zerwanie taśmy filmowej. ;)
« Ostatnia zmiana: 18 Stycznia 2011, 11:15:37 wysłana przez Cezarian »
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2567 dnia: 18 Stycznia 2011, 00:04:37 »
Ale bo to w sumie krótkodystansowcy są. Za piętnaście dwunasta time, gentlemen, please, i trzeba się w sprinterskim tempie narąbać, zanim wywalą o północy do domu...


edit: Miś czy Myś, oto jest pytanie ;)
« Ostatnia zmiana: 18 Stycznia 2011, 00:29:43 wysłana przez Bruxa »
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2568 dnia: 18 Stycznia 2011, 00:42:54 »
Ale bo to w sumie krótkodystansowcy są. Za piętnaście dwunasta time, gentlemen, please, i trzeba się w sprinterskim tempie narąbać, zanim wywalą o północy do domu...
No widzisz, może w nieszanujących się lokalach tak się dzieje. W takich, do których czasami wpadamy kulturalnie możemy sobie dopić zakupione pinty. Więc kultura jako taka jednak jest.

A co do uchlaju Wyspiarzy, to ja tak naprawdę za dużo powiedzieć nie mogę. Znaczy się, właściwie nie ma o czym mówić :) Pamiętam wypad po jednym z seminariów, gdzie gawędziło mi się tak miło, że w przeciągu dwóch i pół godziny nie dopiłem nawet połowy pinty piwa. I nie byłem w tym tempie osamotniony. Domówki zaś to inna sprawa - tam bez względu na szerokość geograficzną dzieją się rzeczy niesłychane  %01%  >:D
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2569 dnia: 18 Stycznia 2011, 06:20:49 »
No a te pędzone na myszach? O
Ostatnio miałem do czynienia z tą rudą na myszach dość często i żadnych problemów (sprawdzić czy nie ksiądz) nie zauważyłem.
I rano grzeczniutko do pracy i w ogóle....

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2570 dnia: 18 Stycznia 2011, 11:16:37 »
No a te pędzone na myszach? O
Ostatnio miałem do czynienia z tą rudą na myszach dość często i żadnych problemów (sprawdzić czy nie ksiądz) nie zauważyłem.
I rano grzeczniutko do pracy i w ogóle....
Bo może nie dodawałeś szamponu?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Online Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21235
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2571 dnia: 18 Stycznia 2011, 12:33:01 »
Bo może nie dodawałeś szamponu?

Otóż to.I to nie byle jakiego,to musi koniecznie ten szampon:
Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2572 dnia: 18 Stycznia 2011, 17:23:16 »
Świadek Andrzej R. zeznaje: Gdy usłyszałem hałas, odrzutowo odwróciłem się w tamtą stronę.
Pozwana wykorzystała dla siebie trzy miejsca w grobowcu, co jej powinno całkowicie na dzień dzisiejszy wystarczyć.

Oskarżyciel leżał na podłodze we wspólnym korytarzu i nic nie mówił, a tylko rękami dawał fałszywe znaki, że umiera.

W bójce udziału nie brałem, ponieważ się spóźniłem.

Dochodząc alimentów od ojca mego pozamałżeńskiego dziecka, pragnę nadmienić, że należy mi się także odszkodowanie za krzywdę utraty panieństwa, nie wiem tylko, w jakiej wy-sokości – i dlatego proszę, aby to ustalił
Wysoki Sąd na podstawie własnych doświadczeń.

Płaszcz, o którym mowa, był rzeczywiście własnością nieboszczyka, ale nieboszczyk wkładał go na siebie tylko wtedy, gdy mu było zimno.

Wyjechałem z żoną furmanką na pole, a tam oskarżona zaczęła rzucać w moją żonę ka-mieniami. Krzyknąłem wtedy: Niech pani przestanie rzucać, bo może pani trafić konia w oko.

Leżałem ze zmarłym w jednej sali szpitalnej i w związku z tym wielokrotnie ze zmarłym prowa-dziłem rozmowy, w których zwierzał mi się z całego życia, stąd znam jego stosunki rodzinne i okoliczności pisania testamentu.

Wyprowadzając się z mieszkania, zabrałem wszystkie swoje rzeczy, również teściową.

Rzeczywiście dokonałem zaboru mienia w przedmiotowym sklepie, ale zabrałem stamtąd tylko konserwy, ser i wódkę, czyli artykuły pierwszej potrzeby.

Stefan

  • Gość

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2574 dnia: 18 Stycznia 2011, 21:13:47 »
Jeżeli wszystkie te okoliczności przytrafiły ci sie podczas jednej i tej samej sprawy to współczujemy. Abo gratulujemy.

;)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2575 dnia: 19 Stycznia 2011, 09:40:42 »
Rozwinięcie (źródło), informacji Trójkowej o kocie-ławniku
Uwaga dla czytelników  gw nie klikać, bo to pisowska gadzinówlka (rzepa)/*


/* to ostrzeżenie wymusiła na mnie znowelizowana, węgierska ustawa medialna
edit - wkleje więc
Anna i Guy Esposito z Bostonu bardzo się zdziwili, gdy okazało się, że tamtejszy sąd wyznaczył mieszkającego z nimi Sala Esposito na członka ławy przysięgłych.
ch zaskoczenie wynikało nie tylko z faktu, że niewielkiego wzrostu Sal nigdy w życiu formalnie nie pracował, nie pełnił żadnych funkcji publicznych, a do tego jest koszmarnie zarośnięty, bo nigdy w życiu się nie golił. Największy problem polegał na tym, że Sal jest kotem.
Wraz z mężem napisała więc grzecznie do sądu, podkreślając, że zwierzę nie mówi po angielsku i nie rozumie tego języka. Do pisma dołączyła list napisany przez weterynarza, który potwierdzał, że Sal nie jest człowiekiem, lecz „krótkowłosym, wykastrowanym domowym kotem”.
Jak poinformował Fox News, sąd w Bostonie odwołanie to jednak odrzucił i nakazał Salowi Esposito stawienie się na rozprawę 23 marca. Amerykański system sądowniczy dopuszcza bowiem sytuację, by na ławie przysięgłych zasiadała osoba, która nie posługuje się „perfekcyjnym angielskim”. I może nie jest to wcale taki głupi pomysł. Koty są przecież wyjątkowo inteligentne. Wystarczy więc, że sędzia zawczasu umówi się z futrzakiem, że w przypadku, gdy uzna oskarżonego winnym, miauknie, a jeśli niewinnym, to po prostu długo i głośno zamruczy. Albo odwrotnie.

Dla mnie bomba - otwiera się przede mną kariera. A jak Rudy się na to zapatruje?
« Ostatnia zmiana: 19 Stycznia 2011, 09:55:39 wysłana przez Stefan »

Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26311
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2576 dnia: 19 Stycznia 2011, 12:12:56 »
Rudy to chyba na ławnika ;D

Online Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21235
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2577 dnia: 19 Stycznia 2011, 13:23:16 »
Tablica ze Stefanowej roboty:
Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2578 dnia: 19 Stycznia 2011, 14:58:07 »
Czy Rudy i Sjagon to ta sama - ekhymm... - osoba?
Zaś wątki zeznań światków - na marginesie, cytat palce lizać - to stała część mojej pracy. Ostatnio pod adresem mojego klienta usłyszałem od naszego bezpośredniego przeciwnika, że Obraził go przy użyciu terminów prawniczych. Biorąc pod uwagę fakt, że panowie nigdy w życiu się nie widzieli, ani ze sobą nie rozmawiali, stwierdzenie jest interesujące nie tylko od strony językowej.
Sprawa jest w ogóle nad wyraz ciekawa z punktu widzenia tego forum, ale mam nadzieję, będzie jeszcze o tym okazja opowiedzieć.
« Ostatnia zmiana: 01 Lutego 2011, 22:36:53 wysłana przez Cezarian »
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #2579 dnia: 19 Stycznia 2011, 23:07:04 »
A to już językiem prawniczym można obrażać tylko w cztery oczy? A taka na przykład wyjątkowo ostra nota (nie)dyplomatyczna?

Rudy to Rudy a Sajgon to Sajgon, to chyba oczywiste ::)
Maja się do siebie jak Filemon i Bonifacy.
Rudy to marmalade mackerel tabby, a Sajgon jest zdecydowanie brown/chocolate tabby.
To wszystko jest bardzo proste ;)
Po za tym Sajgon ma tylko krawatkę i skarpetki, a Imbir cały smoking, co prawdaż niedbale nałożony. Najprawdopodobniej naciągał w pośpiechu, więc zdążył tylko z jednym rękawem. Coś w stylu 'mąż wcześniej wrócił z Sochaczewa"...  ;D
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.