Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1079936 razy)

0 użytkowników i 35 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1500 dnia: 19 Kwietnia 2010, 15:33:23 »
No widzisz, Baader, staropolszczyzny ci się zachciało...  ;)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1501 dnia: 19 Kwietnia 2010, 16:03:21 »
No widzisz, Baader, staropolszczyzny ci się zachciało...  ;)
Tak, a znana polonistka, Rozencwajgowa, jest podobno chora. Tylko nie wiem, co jej jest...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1502 dnia: 19 Kwietnia 2010, 19:05:30 »
No widzisz, Baader, staropolszczyzny ci się zachciało...  ;)
Tak, a znana polonistka, Rozencwajgowa, jest podobno chora. Tylko nie wiem, co jej jest...
Co by jej nie było, my dziedziczymy 20%!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1503 dnia: 19 Kwietnia 2010, 19:10:33 »
Tak lata prawdziwy dżygit:



 >:D

Zachowały się podobno fragmenty rozmowy z wieżą we Włoszech:
- Mówicie, że co mam mieć żeby polecieć?... Aaa, to mam, maaam... Zawsze miałem... No jakbym nie miał to bym nie leciał, nie?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1504 dnia: 19 Kwietnia 2010, 20:38:59 »
Zastanawiałam się właśnie ostatnio, jakim Doktorem byłby Pan Fasola. Wychodzi na to, że, ekhm..., gównianym  ;)
Gównianym? Wolałbym go jako nowego Dochtóra, niż to, co zrobiono ostatnio z Dalek (-ami? to się odmienia?) - wyglądają teraz one jak jakieś <ev>dolone kolorowe chińskie zabawki z kiosku Ruchu (te obok słoników-breloczków i przytulanek z wąsami z azbestu). :(
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1505 dnia: 19 Kwietnia 2010, 23:29:44 »
Wielki Brat czuwa...

A webcam spying scandal at a suburban Philadelphia school district is broadening, with lawyers claiming the district secretly snapped thousands of webcam images of students using school-issued laptops without the pupils’ knowledge or consent.

Some of the images included pictures of youths at home, in bed or even “partially dressed,” according to a Thursday filing in the case. Pupils’ online chats were also captured, as well as a record of the websites they visited.


http://www.wired.com/threatlevel/2010/04/webcamscanda/

Się zastanawiam co jeszcze oprócz bycia partially dressed robią pupilsi na tych imagesach ;) Było zalepić taśmą przed zaproszeniem koleżanki? Było??

Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1506 dnia: 19 Kwietnia 2010, 23:32:11 »
Permanentna inwigilacja!  ;D
Dobrze wiedziałam, co robię, kiedy nie brałam do domu przydziałowego lapka  >:D

Zastanawiałam się właśnie ostatnio, jakim Doktorem byłby Pan Fasola. Wychodzi na to, że, ekhm..., gównianym  ;)
Gównianym? Wolałbym go jako nowego Dochtóra, niż to, co zrobiono ostatnio z Dalek (-ami? to się odmienia?) - wyglądają teraz one jak jakieś <ev>dolone kolorowe chińskie zabawki z kiosku Ruchu (te obok słoników-breloczków i przytulanek z wąsami z azbestu). :(

Go Go Power Rangers!  ::)

Ależ wodzu, co wódz, to komplement był, w klimacie podesłanego odcinka  ;D
Wszystkie inkarnacje inkryminowanego (trudne słowo) Doktora w tym odcinku są boskie, włączając w to nawet Hugh Granta.
- Oh, Doctor!  ::)
- Oh, sister...   8)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1507 dnia: 20 Kwietnia 2010, 00:15:49 »
No i zrobł się nam serialowy wątek z życia wzięty. Nie mam nic przeciwko, tylko że nie wiem, o czym mówicie. I na dodatek nad tym ubolewam, bo coś czuję, że powinienem ubolewać, przynajmniej partially.
I bez przesady z tym dżygitem. Prawdziwy dżygit to tę drogę przeleciałby konno (co oczywiste) lub czołgiem (co jeszcze bardziej oczywiste). Pytali go pewnie, czy ma pozwolenie na szablę? Bo co to za dżygit bez pozwolenia na szablę?
Mówiąc o dżygitach, to przypomina mi się opowieść, jak podczas wojny gruzińsko-rosyjskiej w 2008r. mój znajomy jechał samochodem drogą gdzieś pod Nowgorodem (niegdyś Wielkim). Droga miała tyle dziur najróżniejszej wielkości, że de facto trzeba było jechać poboczem. W pewnym momencie nie wytrzymał i zapytał towarzyszących mu Rosjan: Gruzini wam drogę zbombardowali? Niestety, odpowiedzi nie zanotowano...
« Ostatnia zmiana: 20 Kwietnia 2010, 09:29:26 wysłana przez Cezarian »
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1508 dnia: 20 Kwietnia 2010, 01:17:17 »
Niestety, odpowiedzi nie zanotowano...
A szkoda...
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1509 dnia: 20 Kwietnia 2010, 02:03:21 »
Na przyszłość: zanim zaznaczycie ikonkę "zgadzam się z postanowieniami regulaminu" przeczytajcie go baaaardzo dokładnie: http://www.foxnews.com/scitech/2010/04/15/online-shoppers-unknowingly-sold-souls/
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1510 dnia: 20 Kwietnia 2010, 06:05:36 »
no musze:
Dupa

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1511 dnia: 20 Kwietnia 2010, 07:29:58 »
Na przyszłość: zanim zaznaczycie ikonkę "zgadzam się z postanowieniami regulaminu" przeczytajcie go baaaardzo dokładnie: http://www.foxnews.com/scitech/2010/04/15/online-shoppers-unknowingly-sold-souls/

Wybacz, Stefan...




Regulamin to w ogóle ważna rzecz, na przykład w bibliotece:

Jerzy Waszyngton od 221 lat nie oddał książek


Pracownicy najstarszej biblioteki w Nowym Jorku odkryli, że pierwszy prezydent USA wypożyczył stamtąd dwie książki, których nigdy nie oddał - donosi portal BBC News.

Bibliotekarze dokonali tego zdumiewającego odkrycia podczas digitalizacji księgi bibliotecznej. Wprawdzie sam Jerzy Waszyngton nie wpisał się na jej kartach, jednak jego współpracownik zapisał w niej, iż książki wypożyczył prezydent.

Wpis pochodzi z 1789 roku, kiedy New York Society Library była jedyną biblioteką na Manhattanie, i wymienia dwa wypożyczone wolumeny - rozprawę o stosunkach międzynarodowych "Prawo Narodów" oraz zbiór protokołów posiedzeń brytyjskiej Izby Gmin. BBC wylicza, że kara za nieoddanie książek wraz z narosłymi przez 220 lat odsetkami wyniosłaby dziś 300 tys. dolarów. Władze New York Society Library oznajmiły, że bardziej zależy im na odzyskaniu dwóch tomów - te jednak najwyraźniej przepadły bez wieści.


Cezarian, czy długi biblioteczne dziedziczy rodzina?

Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1512 dnia: 20 Kwietnia 2010, 07:58:21 »

Wybacz, Stefan...


no nie widzę więc nie mogę...
Zobaczę - wybaczę :D
Mów mi Tomuś.
No chyba że chodzi o bibliotekę - to nie wiem.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1513 dnia: 20 Kwietnia 2010, 09:40:55 »
Na szczęście, w prawie rzymskim, którego po praniu dokonanym przez nieznanego bliżej cywilistę - Napoleona Bonaparte; popłuczyny nadal stosujemy, mamy przedawnienie. Tylko co ma prawo rzymskie do prawa anglosaskiego?
Natomiast nieoddanie przez Waszyngtona w Nowym Yorku książek (dobrze, że nie w San Francisco) świadczy tylko o tym, jakiej wątpliwej moralności był ojciec założyciel USA i jakie wątpliwe podstawy morlane ma ta demokracja, a co za tym idzie najprawdopodobniej demokracja w ogóle! Ostrzegam, że z racji zawodu wyuczonego i wykonywanego wiem co mówię, kiedy mówie o braku moralności. ;) Zwróćcie uawgagę, że oczywiście skradziono książkę o prawie. Teraz wiadomo, dlaczego u nich murzynów, a nawet afroamerykanów biją. Niestety, wszystko podupada. Kiedyś, jak widać, murzyni byli przynajmniej bici poważną literaturą - "Prawo Narodów", Bity, a i bijący mógł się czegoś nauczyć w trakcie lub w przerwach w biciu. A teraz? Nawet już rzadko używa się do tych celów książki telefonicznej! Tak to nieubłagana digitalizacja społeczeństw prowadzi do nieubłaganego wyjałowienia umysów i to zarówno sprawców, jak i ofiar. :'(

Przepraszam za te wywody, ale jestem przed sprawą...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #1514 dnia: 20 Kwietnia 2010, 11:10:50 »
Ostrzegam, że z racji zawodu wyuczonego i wykonywanego wiem co mówię
Przepraszam za te wywody, ale jestem przed sprawą...
Chwalipięta...
Prawnik  - sprawa
Lewnik - slewa?
ech...