Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1080176 razy)

0 użytkowników i 43 Gości przegląda ten wątek.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9960 dnia: 22 Maja 2021, 14:07:38 »
No tak, bez bobu i bez mięty.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9961 dnia: 25 Maja 2021, 10:57:57 »
Aż brak słów na taka podłość. Jak można z bronią w ręku tak ludziom zawyżać standardy?

w zimbabwe bandyci napadli na stację benzynową
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Online Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38536
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9962 dnia: 25 Maja 2021, 13:00:59 »
no, ci pracowali na siebie
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9963 dnia: 25 Maja 2021, 21:02:24 »
Co własne, to własne.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9964 dnia: 26 Maja 2021, 12:29:34 »
Maria Czubaszek wiecznie żywa (już 5 lat, jak nie pali!), albo inaczej, nic nowego pod słońcem pustyni?

Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9965 dnia: 15 Czerwca 2021, 09:34:45 »
Takie tam, trochę hermeneu... hermetyczne:

Przychodzi do mnie mój mąż, fizjonomiczne skrzyżowanie labradora z koalą, z tym, że trochę mniej groźny, bo ja widziałam ostatnio na jutjubie jak koale goniły człowieka i to jednak psychopaci, niby taka tu liścia zagryzie, tam liścia skubnie, nic tylko do drzewa przyczepiona, ale jak przyjdzie co do czego, to nie przewidzisz, do końca życia ludzie będą się z ciebie napierdalać, że zaatakowała cię koala.
No więc przychodzi do mnie mój mąż, mniej groźny niż koala, a z wyglądu uroczy tak, że jest tylko kwestią czasu, kiedy producenci zabawek zaczną szyć pluszaki na jego wzór, i on mi mówi, że taki pomysł ma, tak sobie wymyślił, i co ja bym na to powiedziała, gdyby on sobie tatuaż zrobił, tatuaż na klacie, i to by wyglądało tak, że on na całej klacie wytatuowałby sobie kod w Pythonie, nie wie jeszcze co dokładnie, ale najpewniej jakąś pętlę, bo on bardzo lubi pętle, znaczy w Pythonie – doprecyzowuje – w innych językach, to już nie, wiadomo.
Wiadomo, niezły obciach chodzić z C++ na klacie.
No więc Wojtek tak mi opowiada, tak mi kreśli wizję tego kodu na całej swojej klacie, a ja myślę sobie, że boże mój, dobrze, że od dwudziestu lat nie wstałam z kanapy, bo inaczej natychmiast musiałabym usiąść.
No dobrze, więc on chce sobie mieć ten kod w Pythonie na całej klacie i pyta mnie, co ja na to, a ja na to myślę stanowcze i zdecydowane: „nie sądzę”, ale nie mówię nic na głos, bo musicie wiedzieć, że małżeństwo to nie musztra i festiwal rozkazów, żeby mówić drugiej osobie co tak, co nie, posprzątaj, wynieś śmieci i ścisz mi telewizor, to zupełnie nie o to chodzi w małżeństwie, żeby wydawać rozkazy i wykorzystywać do prostych prac fizycznych, w tym celu trzeba sobie zrobić dzieci. Oczywiście wszyscy jesteśmy poważnymi i odpowiedzialnymi ludźmi, więc pamiętajcie, że rodzaj prac fizycznych należy dostosować do wieku dziecka, ja nikogo nie namawiam, żeby wysyłać niemowlaka do mycia okien, bo to by była trochę przesada, one mają takie małe rączki, że wieki im zajmie, zanim jedną szybę umyją.
W małżeństwie zaś rozkazywać nie wolno, bo szanować trzeba odrębność jednostki wraz z jej marzeniami i planami, mieć świadomość trzeba, że każdy z nas dostał inną mapę życia i może dowolnie zaaranżować swoją wędrówkę przez lasy codzienności i torfowiska upływającego czasu, to co nam może się wydawać bez sensu, może mieć głębokie znaczenie dla tej drugiej osoby, więc to nie można tak po prostu mówić drugiej osobie: „nie”, to trzeba zaaranżować sytuację tak, by ta druga osoba sama doszła do tego, że jej pomysł jest idiotyczny.
Ta technika działa w obie strony, to tak jak ostatnio powiedziałam Wojtkowi, że chciałabym mieć dziecko, wiadomo, mój przedpokój sam się nie odkurzy, a Wojtek wtedy powiedział, że spoko, a następnie zaczął mnie budzić co trzy godziny w nocy i prosić, żebym zrobiła mu kanapkę. A ja mu wtedy mówiłam, że chyba sobie ze mnie żartuje, jest druga nad ranem, ja mu żadnej kiełbasy kroić nie będę, a on mi wtedy mówił, że on czytał, że niemowlaki to jedzą po kilka razy każdej nocy i jeszcze mnie pytał, czy naszemu głodnemu dziecku też tak będę pyskować i wypominać godzinę, czy jednak go nakarmię? No i jak mnie tak kilka razy obudził, to to trochę zadziałało, bo uświadomiłam sobie, że ja nie jestem jeszcze gotowa na macierzyństwo, to znaczy, że obojętnie jak bardzo obły i uroczy będzie mój niemowlak, ja mu kanapek z kiełbasą po nocy robić nie będę.
Więc tak jak Wojtek pokonał mój instynkt macierzyński kiełbasą, tak ja teraz muszę się zmierzyć z pomysłem jego tatuażu.
Patrzę na mojego niezapisanego jeszcze trwałym kodem męża, myślę. Mój mąż. Mój OCD mąż. Człowiek umiłowany w równych krawędziach, logicznym porządku wszechrzeczy i liczbach parzystych. Myślę, myślę, wymyśliłam.
– No dobrze, wytatuuj sobie pętlę w Pythonie… – mówię spokojnie, a następnie, zupełnie przemyślanym przypadkiem, jak lew, który powala jednym ciosem antylopę na stepie, dodaję: – …ale co jak pan tatuażysta się pomyli i do końca życia będziesz chodził z błędem w kodzie na klacie?
Wojtek znieruchomiał. Patrzy na mnie, jakbym kopnęła znienacka gołębia na ulicy, albo gorzej, jakbym wyjęła nagle urządzenie usb bez uprzedniego bezpiecznego usunięcia sprzętu. Twarz mu pokryła się delikatną warstwą strachu i rozpaczy. Gdzieś na policzku zalśniła łza. Antylopa jeszcze oddycha, ale jest w agonii.
– Jak to błąd zrobi? – pyta mnie smutno Wojtek i głowę pochyla, myśli, następnie sam sobie dopisuje najczarniejszy scenariusz: – …na przykład zapomni o dwukropku?
A ja mówię, że na przykład, a on na to mówi, że na samą myśl, to go aż zakłuło, tu go zakłuło – wskazuje mi na lewą stronę swojej niewytatuowanej jeszcze klaty, o mój boże, to najsmutniejsza rzecz, jaka mu się dzisiaj przytrafiła, tak mówi, znaczy zaraz po tym, jak mu ukradli konia w grze. I jeszcze mówi, że jak o tym myśli, o tym błędzie w kodzie, to jest mu tak smutno, ale tak smutno, że aż mu się odechciewa…
– Tatuażu ci się odechciewa? – dopytuję kontrolnie
– Żyć mi się odechciewa.
Janina – Małżeństwo, 1 – 0.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9966 dnia: 15 Czerwca 2021, 10:04:51 »
Przerażające, mam nadzieję, że Mela z Grzegorzem nie ma takich problemów. To znaczy tych dotyczących tatuaży, bo inne to wiadomo.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9967 dnia: 15 Czerwca 2021, 11:51:21 »
"pokonał mój instynkt macierzyński kiełbasą"
Rewelacja
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26312
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9968 dnia: 15 Czerwca 2021, 11:59:43 »
To ja bym może spróbował z pętlą w Cobolu, tam nie ma dwukropków a jakie vintage by było ;)

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9969 dnia: 15 Czerwca 2021, 12:46:45 »
To ja bym może spróbował z pętlą w Cobolu, tam nie ma dwukropków a jakie vintage by było ;)

Nie mam pojęcia co to jest, ale jeśli chodzi o tatuaże, to niczego bym nie próbował. Potem urodzisz dziecko i będziesz miał rozstępy i jak to będzie wyglądało?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bluesmanniak

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 26312
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-4
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9970 dnia: 15 Czerwca 2021, 13:00:32 »
Ja urodzę?! Ja czekam na emeryturę a nie na dziecko ;D

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9971 dnia: 15 Czerwca 2021, 13:36:05 »
Ja urodzę?! Ja czekam na emeryturę a nie na dziecko ;D
Ani się obejrzysz, a tu..
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Fasiol

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 21235
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-10
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9972 dnia: 15 Czerwca 2021, 15:12:56 »
... chlup.
Bóg stworzył ziemię, niebo i wodę, księżyc i słońce. Stworzył człowieka, ptaki i zwierzęta. Ale psa nie stworzył. Bo psa już miał.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9973 dnia: 15 Czerwca 2021, 16:05:33 »
Nie mam pojęcia co to jest, ale jeśli chodzi o tatuaże, to niczego bym nie próbował. Potem urodzisz dziecko i będziesz miał rozstępy i jak to będzie wyglądało?

I tu mi się przypomina pewien, szowinistycznie świński i politycznie niesłuszny ongiś a i teraz też, dowcip [zostaliście ostrzeżeni, po prostu można nie czytać dalej]. A było tak:


Jest rok 1950, do lekarza przychodzi niezwykle atrakcyjna aktywistka ZMP. Ten zadaje rutynowe pytania i prosi o zdjęcie bluzki. Pani zdejmuje odzienie, lekarz dezynfekuje stetoskop... GDY WTEM - zauważa że pani na ma jednej piersi wytatuowanego Lenina a na drugiej - Stalina. Lekarz uśmiecha się pod nosem. Aktywistka:
- Widzę że was to śmieszy towarzyszu doktorze? Mój tatuaż znaczy...
- Ależ skądże, nie no w życiu!
- Nie? Nie zaprzeczycie że się uśmiechnęliście?
- Ale tatuaż jako taki nie ma z tym nic wspólnego, zapewniam. Po prostu wyobraziłem sobie jak za 20 lat wydłużą im się twarze!
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #9974 dnia: 15 Czerwca 2021, 16:06:50 »
I jeszcze apropos tatuaży... Cytat z p. Ziemowita Szczerka, pisarza (m.in) alternatywnohistorycznego:

Jadę autem, a tu koleś się zatrzymuje obok mnie i na skrzyżowaniu widzę przez okno, że ma na przedramieniu wielki napis literami, bardzo mocno stylizowanymi na jakiś porozcapierzany gotyk w italiku, tak, że trudno rozczytać. No ale czytam: SUPER ADOLF.
Myślę: spoko, może ma na imię Adolf, może starzy dziwni, nie jego wina, no a że się jakoś próbuje dowartościować, odnaleźć w życiu - no powodzenia, myślę, szczęścia, prawo człowieka!
Koleś patrzy na mnie, że ja tak na niego patrzę, a okna pootwierane, bo to upały, wiadomo, i podnosi to przedramię i mówi:
- Chwała Wielkiej Polsce.
I ja tak patrzę jeszcze raz na to jego przedramię, i tam jest napisane jednak nie SUPER ADOLF, a SAPER FIDELIS.
- Semper - mówię.
- A - mówi - M zapomniał chuj jebany wydziarać.
- A - odpowiadam. - A E?
- No.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!