Wczoraj przed południem skradziono mój zasłużony, choć nadal pięny, dziesięcioletni rower. Od lat stacjonował przypięty do barierki na klatce schodowej na pierwszym piętrze, obok mojego mieszkania. A ja właśnie miałem ogłosić, że poszukuję towarzystwa do przejażdżek, dzięki któremu będzie mi się chciało jeździć więcej. Teraz mam bodziec, żeby najpierw kupić sobie nowy welocyped.
Jestem rozbawiony, trochę zakłopotany. Pan / pani złodziej psuje reputację swojej branży, kiedy w Polsce od kilku lat wszystko idzie ku lepszemu. Mam nadzieję, że nowy użytkownik przeżyje z moim rowerem jeszcze wiele satysfakcjonujących przygód i z powodu totalnego zużycia wszystkich podzespołów nie wywali się na twarz w jakiejś nieodpowiedniej sytuacji drogowej. Wszystkiego najlepszego!
Nie wiem, czy to ładnie: pisać teraz nie na temat zaprzątający - jak się wydaje - ważniejsze umysły tego forum. Już się poprawiam.
Piłka.