Nie tyle narozrabiał co zdał bardzo ważny test językowy. Chyba szóstkę powinien dostać... i obniżenie oceny ze sprawowania.
National Gallery w Londynie. Po odbębnieniu zadań językowych z grupą i potknięciu się w biegu o paru van Goghów, Gaugina, małżeństwo Arnolfinich, dwóch Ambasadorów z czaszką i celnika Russeau z tygrysem spokojnie sobie dłubię w książkach w sklepiku muzealnym.
Telefon.
Nieznany numer. Brytyjski.
Ekhm...?
- Halo?
- Dzień dobry, czy pani Ewa? (głos po polsku)
- Eeee... tak, a o co chodzi?
- Dzwonię z policji, mamy tu chłopca, miał pani numer, twierdzi, że się zgubił, ma na imię Nikodem...
- A, Nikodem, jasssne... ŻE CO?!?
- Widzę, że imię jest pani znane. Czeka na komisariacie, czy mogłaby pani przyjść?
- Na razie jestem w National Gallery, za pięć minut będę...
- Wie pani gdzie jest Charing Cross Police Station?
- Nie, ale się dowiem, pilot wycieczki będzie wiedział...
Zapłaciwszy za książki (jeden powód wizyty na komisariacie wystarczy) zgarnęłam pod mankiet Pokemona, który robił za naszego pilota.
- Wiesz gdzie jest Charing Cross Police Station?
- ?!?
Dobra, wbijam do pierwszego umundurowanego osobnika przed drzwiami galerii.
- Przepraszam, szukamy...
- Nkodem?
- Yyy, tak, Nikodem...
- Chodźcie, zaprowadzę.
Zaprowadził, ale do biura Galerii. Wchodzimy...
- Mam tu tych nauczycieli...
- NIKODEM?
- Yyy, no tak, Nikodem...
- To straszne, musicie być wstrząśnięci tą sytuacją, że Nikodem zaginął...
Pokemon, na stronie: - Raczej tym, że się znalazł...
- ...ale nie martwcie się, zaprowadzimy.
Zaprowadzili.
Komisariat, komunikator przy drzwiach:
- Dzień dobry, jestem z galerii, mam tu tych nauczycieli...
- Nikodem?
- Tak, Nikodem.
Na komisariacie sztywny ze strachu Nikodem we własnej osobie, za szybką czekoladowy pulpecik z identyfikatorem Constable Harper.
- How's your English?
Miałam na końcu języka "Better than your manners", ale byłam zmęczona więc rzuciłam zgryźliwie "Passable". Chyba uwierzył, bo dalej komunikował się monosylabami a dane polecił podać na karteczce.
Zaczęłam uspokajać Nikodema, Konstabl zaczął wypełniać formularze, Pokemon zaczął się niespokojnie wiercić.
- Nie zdążymy na pociąg?
- Aha.
- Mam mu pogonić kota?
- Aha.
- Excuse me, Officer, but you see, we need to catch a train in Dover later this evening. Can we be of any further service or are we free to go now?
Konstabl spojrzał tak, jakby chciał mnie pociągnąć do odpowiedzialności za fałszywe zeznania za to "Passable" na początku rozmowy, ale tylko zamknął formularz, odmeldował sie przez interkom komuś wyżej i pokazał nam drzwi.
- Nikodem?
- Tak, proszę pani?
- Nie powinieneś był się oddalać od grupy.
- Wiem, proszę pani...
- Ale dumna z ciebie jestem, że sobie poradziłeś w takiej sytuacji i pamiętałeś, czego cię uczyłam w szkole.
- Dziękuję, proszę pani...
- Wiesz co? Nie bądź taki markotny. Jesteś sławny, cała Galeria o tobie mówi.
- Nie o takiej sławie marzyłem, proszę pani...