Wszak kapral dla swoich żołnierzy to jak matka! Psiakostka na pewno potwierdzi...
Z macierzyństwem u kaprali to nie wiem jak jest, ale z dziewictwem to krucho...
Pamiętam jak w niezapomnianym 1939 roku mający nad nami wszelką przewagę nieprzyjaciel po raz kolejny zmusił nas do odwrotu. Wtedy to pewien kapral pomylił sobie oznaczenia drogi ewakuacyjnej, (które nawiasem mówiąc sam jako (prze)biegły specjalista d/s BHP ustawiłem) i zamiast wycofać się na z góry upatrzone pozycje zaszarżował. W wyniku braku obuwia ochronnego pośliznął się podczas przeskakiwania wrogich okopów i wpadł pewną częścią ciała na nieprzyjacielski karabin maszynowy. Tak oto kapral tracąc swoje dziewictwo osłonił nasze tyły.