podstawowymi artefaktami były:
1. puszka z napojem
2. "teksaski" strój czyli flanelowa koszula i kowbojski kapelusz
co jeszcze?
Zgadzam się co do puszki; występuje ona i w filmach których akcja toczy się w realiach PRL-owskich. Widać to w jednym z odcinków przygód por. Borewicza który infiltruje przyjęcie rozmaitych cinkciarzy i gospodarz proponuje mu coś do picia - na co dzielny porucznik z nonszalancją światowca pyta: "piwo jest"? A jakże - ale nie jakiś przaśny Żywiec z etykietką frontem do butelki a i to do góry nogami, ale zgrabna puszeczka... Niesamowite, że w tamtych czasach piwo tego typu, po wypiciu, kontynuowało swego rodzaju drugie życie: jako cenny obiekt kolekcjonerski. Pamiętam zazdrość jaką z trudem musiałem maskować u kumpla który miał cały regał takich trofeów - a każde inne... Stanowczo rola puszki po piwie w życiu obywatela PRL czeka na swojego odkrywcę i kronikarza.
A co do artefaktów: oczywiście samochód (angpol: kar). Niestety o klasykach w rodzaju Forda Mustanga czy innych Corvette scenarzyści mogli raczej zapomnieć - stąd częsty popularny w PRL Mercedes zwany pieszczotliwie Goebbelsem, czy też czarny - chyba - Citroen w znakomitej acz zapomnianej "Hydrozagadce".