Znajomy miał kwarantannę. Obiecano mu, że nawet śmieci mu wyrzucą byleby tylko z domu nie wychodził (mieszka w bloku). Jak obiecali tak nie zrobili. Jak już mu wory zaczęły same chodzić po balkonie (a był to wrzesień), to sam się tym zajął. I złamał kwarantannę. Od smrodu już nie można było wytrzymać...