Bawimy się na tym forum słowem w różnych postaciach, wymyślamy, a życia i tak nie przebijemy. Od kilku dni na piętrze, gdzie mieści się nasza kancelaria, tuż obok biura Sąsiadującej Pani Notariusz, trwają prace remontowe. Nadworny konserwator stuka, wierci, rzęzi. Wywołało to nie mniejsze zaniepokojenie pani notariusz, niż chińskie szpiegowskie balony w USA i wysłała syna celem wywiedzenia się o szczegóły. Ten najpierw napadł na konserwatora, jak długo będzie wiercił i stukał, a po doprowadzeniu dyskusji do wysokiego C, zapytał, kto będzie najemcą? Zdenerwowany robotnik odpowiedział: Nic pan nie wie? Jakiś notariusz!
Wszyscy byliśmy zgodni, że tylko szczęśliwemu zbiegowi okoliczności polegającemu, na tym, że to nie SPN, a jej syn prowadził rozmowę, konserwator zawdzięcza, że jeszcze żyje. Jednak co będzie dalej, bo wygląda na to, że „młyny sprawiedliwości” ruszyły? Dzisiaj rano regionalne media podały, że w ciągu weekendu uległo „samospaleniu” kilka samochodów należących do miejscowych notariuszy.