Przed wtorkiem raczej nie nadam.
Pierwsze święta bez kota na pokładzie. Jakoś dziwnie.
Nie trzeba mieć oczy wkoło głowy, można cymesy bezkarnie na stole zostawić, nie znikną w tajemniczych okolicznościach.
Nic pod nogami się nie kręci. Żadnych kłaków do wymiatania.
Co to za święta...