Mam nadzieję, że w lepszych warunkach, niż nasz dzisiejszy keszerski turniej ping ponga na świeżym powietrzu. Był to chyba jeden z nielicznych w dziejach przypadków kiedy gracze w jednej ręce dzierżyli paletkę, a w drugiej parasol.
Com zmokła, to moje.
Całkiem podobnie było tydzień temu, kiedy pogoda zapewniła podczas turnieju siatkówki plażowej warunki prawdziwie nadbałtyckie.
Zastanawiam się, czy na przyszłotygodniowe zawody frisbee nie zainwestować w piankę i płetwy...
Całe szczęście, że mam jeszcze trochę maderskiej deszczówki zamkniętej we flaszeczce.
Klin klinem!!!