Tak sobie pomyślałem, że jak się wydaje zostaną podjęte rychłe (dobre słowo?) czynności w celu powiększenia rodziny królewskiej w Anglii. To chyba dobra wiadomość? W końcu, jeżeli William nie da rady, jest do pomocy premier, gabinet ministrów, a ostatecznie Parlament. Jedynie na Izbę Lordów bym nie liczył, choćby z tego względu, że ten nie najmądrzejszy Tony Blair ograniczył im kompetencje...