Ostatnie słowa Naczelnika Kościuszki. Jak wszyscy świetnie wiemy i pamiętamy, polski bonawentura narodowy, przepraszam bohater narodowy, Tadeusz Kościuszko, a w zasadzie Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko herbu Roch III, zmarł w Szwajcarii w 1817 r. w wieku 71 lat. na - jak uważano dotąd - tyfus lub na zapalenie płuc. Ponieważ w Warszawie znajduje się zabezpieczone serce Naczelnika, pokuszono się o wyjaśnienie zagadki jego śmierci. Przeprowadzono badania molekularne materiałów mających styczność z sercem. Wykazały one, że przyczyną śmierci była bakteria powodująca zapalenie wsierdzia tj. wewnętrznych błon jam mięśnia sercowego. Serce, a w zasadzie jego wsierdzie nie wytrzymało ataku bakterii Cutibacterium acnes. Bakteria ta zwykle wywołuje trądzik młodzieńczy i nie pojawiła się w organizmie bohatera przypadkowo, na skutek upadku z konia – jak sugerują niektórzy, a wskutek bliskiego kontaktu z pewną nastolatką, dla której z tego konia spadł próbując zaimponować jej młodzieńczym wsierdziem, czy wigorem. Chyba zaimponował z powodzeniem, bo bakteria dostała się do organizmu drogą kropelkową…, a nie mogąc wywołać trądziku młodzieńczego, wywołała wspomniane zapalenie. Ponoć ostanie słowa Naczelnika brzmiały: ja jestem Tadeusz Kościuszko herbu Roch III, a to jest pani kościusko, kosciuczyko, kościuszkowska!
A nastolatka? Już wkrótce pozbyła się trądziku!